czwartek, 8 września 2016

Rozdział 7

Witajcie, kochani!
Dziękuje serdecznie za Wasze przemiłe komentarze! Jesteście wspaniali! :* A jeszcze mocniej dziękuję Wam za oddane na Wschód słońca głosy. Mianowicie, Wschód zajął II miejsce w głosowaniu na Najlepszy Blog Miesiąca – Lipiec! Dziękuję! :* <3
Jeśli macie ochotę zapraszam Was serdecznie na Księgę Baśni, niedawno pojawił się tam wywiad ze mną :). A także zachęcam do zajrzenia tutaj. Jest tam moja odpowiedź na nominacje do "10 zdjęć". Za nominację serdecznie dziękuję Arcanum Felis. 
Ten rozdział jest przejściowy, ale jednocześnie jest rozdziałem bardzo potrzebnym i dość trudnym. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Oczywiście zachęcam do wyrażania opinii!
Rozdział 8 --> 15 września
Buziaki!
Charlotte
Betowała: Cassie McKinley 

***

Otchłań

Gdy długo spoglądamy w otchłań,
otchłań spogląda również w nas.
~ Fryderyk Nietzsche

Draco idzie wyprostowany. Nie chyli głowy, gdy wszyscy cofają się z wyrazem obrzydzenia. Szepty, złośliwe uwagi i komentarze słane w kierunku chłopaka nie robią na nim wrażenia. Czuje się pewnie, bo obok niego idą przyjaciele; Teodor i Blaise. Draco wie, że z nimi uda mu się pokonać wszystkie przeciwności.
Wchodzą do Wielkiej Sali i zajmują swoje stałe miejsca nieopodal Pansy i jej przyjaciółek. W ciszy jedzą śniadanie, a następnie czekają, aż profesor Slughorn rozda im plany lekcji. Najpierw nauczyciel podchodzi do Draco. Podaje mu rozkład zajęć i uśmiecha się pocieszająco. Draco ma wrażenie, że mężczyźnie jest go żal. Nie myli się. Horacy Slughorn chciałby pomóc swojemu wychowankowi. Wie, że jego uczeń tak naprawdę cierpi, a swoje uczucia kryje za maską obojętności. Niestety, nie potrafi tego zrobić; nie może wpłynąć na całe społeczeństwo…
– Na ile wspólnych zajęć chodzimy? – pyta Teodor, gdy opiekun ich domu odchodzi.
– Mało – mruczy Draco. – Przecież zrezygnowaliście z kontynuacji kilku, które ja wybrałem.
– Teraz mamy wspólne zaklęcia – dodaje Blaise, gdy zabiera Draco jego plan i porównuje ze swoim i Teodora. – Później ja i Teo idziemy na obronę przed czarną magią, a ty masz starożytne runy.
– Z kim mamy zaklęcia? – Draco próbuje odebrać swój plan i dokładnie się mu przyjrzeć.
– Z Hufflepuffem. O! Mamy dzisiaj podwójne eliksiry z Gryfonami… – Blaise marszczy czoło i drapie się po głowie, po czym znów się odzywa: – A ty masz z nimi jeszcze obronę i transmutację!
– Świetnie, lepiej być nie mogło – rzuca Draco. Wstaje i wyrywa pergamin Blaise’owi. – Idziecie czy nie? Nie chcę się spóźnić pierwszego dnia.
Są pogrążeni w ciszy. Ich spojrzenia są rozbiegane podobnie jak ich myśli. Smutek, żal i bezsilność są tak namacalne… Żałuję, że nie mogę im pomóc, nie mogę wskazać drogi! Nie… Oni muszą sami odnaleźć rozwiązanie. Sami muszą wejść na właściwą ścieżkę. Już niedługo to zrobią…. Już niedługo…

***

2 września 1998
Rozdziera duszę. Niszczy od wewnątrz. Wykańcza! Nazywa się bólem…
Mija już druga godzina lekcyjna. Na pierwszej miałem wsparcie przyjaciół, a teraz jestem sam. Widzę, jak na mnie patrzą, jak mnie obserwują…  Nie dziwię się im, ja też nienawidzę siebie za bycie… Nie potrafię tego napisać. Nie umiem. Jestem pieprzonym tchórzem!
 Nie mam siły walczyć z całym światem. Może powinienem się poddać?
Draco

***

Draco stoi przed klasą eliksirów. Czeka na Teodora, Blaise’a i Pansy. Ma opuszczoną głowę i przymknięte oczy. Nie widzi, co się wokół niego dzieje. Chcę krzyknąć: Draco, uważaj! Niestety, jest za późno. Naprzeciwko chłopaka staje Brian Cinderford – Gryfon z szóstej klasy, wraz z swoimi przyjaciółmi.
– Śmierciożerca – warczy. – Jak śmiałeś się tu pojawić?!
Draco drga i unosi głowę. Jego spojrzenie wyraża zaskoczenie. Mruży oczy i prostuje się. Tak bardzo chcę powiedzieć: Uciekaj, Draco! Nie słuchaj tych słów, proszę!
Ale nie mogę…
– Każdy miał możliwość powrotu do szkoły – odpowiada spokojnie Draco.
– Jesteś nic niewartym śmieciem! Dla takich jak ty nie ma tu miejsca – syczy zjadliwie.
– Odejdźcie stąd…
– A co? – odzywa się jeden z kolegów Briana. – Rzucisz na nas jakieś zaklęcie? Spróbuj…
Draco nie wykonuje żadnego ruchu, mimo że cała czwórka unosi różdżki. Zauważa, że zaczynają się schodzić uczniowie. Niestety, są to sami Gryfoni. Udają obojętność, zupełnie jakby nie widzieli, co się dzieje.
– Nic wam nie zrobię.
– Powinieneś był gnić w Azkabanie, tam jest twoje miejsce! – warczy Brain.
Draco ma wrażenie, że zaraz wybuchnie. Prawą dłoń zaciska na różdżce. Jest pełen gniewu i żalu, pełen nienawiści. Ma dosyć, to zbyt wiele. Zaczyna się łamać… Poddaje się, choć błagam, by tego nie robił!
– Odejdźcie, proszę…
Brain pochyla się nad nim. Patrzy mu wyzywająco w oczy. Draco dostrzega w nich pogardę i nienawiść. Postawa Draco się kruszy… Mur powoli upada, a spojrzenie staje się pełne cierpienia. Twarz wykrzywia się w bólu. Jego walka nie ma sensu…
– Nie zasługujesz na życie – syczy. – Śmierciożerco…
Odchodzą w kierunku schodów, a Draco zostaje sam. Śmierciożerca. Śmierciożerca. Jestem śmierciożercą – myśli.
Rusza w głąb lochów. Towarzyszą mu spojrzenia Gryfonów pełne satysfakcji, ale i niepewny wzrok Ślizgonów, niewidzących całego zajścia. Oddala się szybko w kierunku odległych, nieuczęszczanych korytarzy. Słyszy krzyk, ktoś woła go po imieniu. Draco nawet nie wie, że po policzkach spływają mu łzy. Nie czuje ich, jest zamroczony. Śmierciożerca. Śmierciożerca. Jest śmierciożercą…!
– Draco, proszę!
To Pansy. Biegnie za przyjacielem. Chwilę zajmuje jej dogonienie go. Gdy jej się to udaje, stara się zagrodzić Draco drogę. Oddalili się wystarczająco daleko, by nie słyszeć, co dzieje się pod klasą eliksirów. Jedynie echo ich kroków odbija się od ścian i towarzyszy im.
– Draco…
Pansy łapie przyjaciela za lewe przedramię. Chłopak wyrywa je gwałtownie i odsuwa się niczym poparzony. W jego spojrzeniu widać przerażenie. Po policzkach płyną mu łzy. Nie ma siły… Już dosyć. To wszystko nie ma sensu. Jest zamknięty. Zamknięty w otchłani.
Osuwa się na kolana. Trzęsie się, a z jego ust wydobywa się szloch. Był silny, ale tej siły już mu brakło. Nie płakał od tak dawna… Zaciska pięść na swoim przedramieniu i podciąga gwałtownie rękaw. Mroczny Znak jest jego przekleństwem.
Pansy przytula go do siebie. Pozwala, by słone łzy kapały na jej koszulę. Delikatnie muska jego włosy. Stara się go uspokoić.
– Jestem śmierciożercą… – szepcze raz za razem Draco. – Nie mam po co żyć…
Z ust chłopaka wydobywa się krzyk. Nic nie ma dla niego znaczenia. Już na zawsze zostanie śmierciożercą. Nic nie ma sensu. Jest ciągnięty w dół. Jego błędy nigdy nie dadzą mu spokoju.
– Nie tylko ty cierpisz, Draco.. – Pansy delikatnie głaszcze go po głowie. – Ślizgoni nie mają lekko… Ale musimy być silni! Trzymać się razem, a przejdziemy przez to!
– To nie ma sensu… Ja już dłużej nie mogę, to wszystko mnie przytłacza… – Unosi na nią swoje łzawe spojrzenie. – Nie daję już rady…
– Nie zmienisz przeszłości, ale masz wpływ na przyszłość – mówi. Trzyma jego twarz w dłoniach. I szepcze, patrząc mu głęboko w oczy:
– Będzie dobrze. Obiecuję.
Draco nie wie, że Pansy ma rację. Przejdą przez to razem. Ich przyjaźń jest siłą, a siła jest potęgą.

***

2 września 1998
Nienawidzę siebie za to, kim byłem, jestem i pozostanę. Mrocznego Znaku nie da się usunąć. Już zawszę będę żył z tym piętnem.
Pansy prosi, żebym był silny, kiedy ja już nie mogę. Oni mnie złamali…
Czy wyjdę z tej otchłani?
Draco

***

2 września 1998
Mówi, że moje życie ma sens… Jest tak delikatna i prawdziwa, że jej wierzę.
Siedzimy teraz na błoniach, choć mija właśnie pierwsza godzina eliksirów.
Pansy cały czas ze mną rozmawia. Mówi o życiu; o tym, że każdy w końcu odnajdzie w nim szczęście.
Czuję, że jej słowa są prawdziwe.
Draco

***

2 września 1998
Pansy ma rację. Moje życie ma sens. Nie poddam się. Będę silny, mam dla kogo.
Merlinie, dziękuję ci za taką przyjaciółkę. Ona wskazuje mi wyjście z otchłani.
Draco

***

Omijają eliksiry. Dwie godziny spędzają, siedząc na błoniach, niedaleko jeziora. Milczą, ale to im pomaga. Ciepłe palce Pansy muskają dłoń Draco. Wciąż jest roztrzęsiony, ale obecność przyjaciółki mu pomaga. Jest rozbity, ale wiem, że z tego wyjdzie. To była chwilowa oznaka słabości. On jest silny. Da radę.
– Pansy! Draco! – krzyczy Teodor. Biegnie w ich kierunku wraz z Blaise'em. – Slughorn nie pozwolił nam się zwolnić…
Draco kiwa głową, a Pansy posyła przyjaciołom znaczące spojrzenie.
– Przepraszamy, że nie było nas przy tobie – odzywa się niepewnie Blaise.
– Blaise – zaczyna Pansy – nie mówmy o tym.
– Spokojnie. To już więcej się nie powtórzy… – Draco wstaje. – Rano dostałem sowę od uzdrowiciela. Moja matka nie wybudzi się przez najbliższy tydzień. To mnie osłabiło… Pozwoliłem im się złamać… – Jego głos drży, ale spojrzenie jest pewne. – Ale już jest dobrze! Nie poddam się, obiecałem.
– Draco, jesteśmy z tobą. – Teodor kładzie przyjacielowi dłoń na ramieniu.
– Cinderford dostanie nauczkę – mówi Blaise. – Już ja coś o tym wiem…
Draco nie odzywa się. Odwraca się w stronę jeziora i przypatruje się mu. W jego głowie tłoczą się różne myśli, a on sam jest wulkanem emocji. Przede wszystkim kumuluje się w nim złość. Jak mógł dać wyprowadzić się z równowagi? Dać im satysfakcję… Zaciska zęby. Będzie silny. Nigdy więcej nie powtórzy się już taka sytuacja. Nie pozwoli na to. Ma dla kogo walczyć! I będzie to robił do ostatniego tchnienia.
Ja wiem, że Draco wygra tę walkę.

***

Gdy idą przez Wielką Salę, wszyscy na nich spoglądają. Większość uczniów już wie, co zdarzyło się w lochach. Nie dostrzegają jednak tego, czego oczekiwali. Draco idzie pewnie. Jest wyprostowany i dumny. Wygląda jak Malfoy sprzed wojny.
Siadają przy stole, gdy nagle po sali roznoszą się głośne okrzyki pochodzące ze stołu Gryffindoru. Brian i jego przyjaciele wybiegają z pomieszczenia. Draco rozgląda się zdezorientowany, a wówczas dostrzega złośliwe uśmieszki Ślizgonów. Ktoś klepie go po plecach, a jeszcze inna osoba chwyta go za dłoń. 
– Ślizgon zawsze pomoże Ślizgonowi – mówi Terence. Siada obok Draco i wita się z Teodorem i Blaise'em.
– Nie wierzę… – mruczy Draco. – Co zrobiliście?!
– Stanęliśmy w obronie przyjaciela – odzywa się Dafne. Uśmiecha się delikatnie, wciąż trzymając dłoń Draco. – Jesteś dobrym człowiekiem. Nie zasłużyłeś na cierpienie.
Dafne rumieni się, gdy pochyla się i całuje chłopaka w policzek. Gdy się odsuwa, szepcze nieśmiało:
– Możesz zawsze na nas liczyć, Draco.

19 komentarzy:

  1. Ha ha pierwsza!! xD lece czytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż muszę przyznać, że jescze nigdy nie czytałam historii z taką narracją, że osoba "z boku" opowiada i "dodaje" coś od siebie. Całkiem fajnie się czyta z takim narratorem. Fabuła jest dobra, mi się podoba. Masz bardzo lekki styl pisania, więc nawet kiedy opisujesz coś smutnego przyjemnie się to czyta. Życzę Ci dużo weny, czasu i zapału do prowadzenia bloga. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się niesamowicie, że mój narrator się podoba, przyznam że pokochałam już pisanie z takiej perspektywy. :)
      Jeszcze raz dziękuję! :D

      Usuń
  3. Jak zawsze rozdział świetny <3
    Mam nadzieję, że Draco się już więcej nie złamie <3
    Z niecierpliwością czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo hejooo :D
    Dałaś nam poznać Dracona jako załamanego chłopaka z piętnem, które kształtuje całe jego życie. To Draco z 6 roku w Hogwarcie - skryty, podłamany, płaczący, gdy już nie ma nadziei. I to jest takie prawdziwe! Bo w rzeczywistości po wojnie także zmagał się z wieloma problemami, a jak dobrze wiemy, jego nazwisko kojarzyło się tylko z jednym.
    Fajnie kreujesz tą postać, a przez taką narrację mam wrażenie, że jestem jeszcze bliżej jego emocji. Świetnie się to czyta i z niecierpliwością czekam na pierwsze spotkanie naszej dwójki. Mam nadzieję, że Hermiona okaże się prawdziwą Gryfonką, a nie taką jak ci, którzy go dzisiaj dręczyli.
    Po raz pierwszy też zwróciłam uwagę na tytuł opowiadania, który przy sytuacji Dracona jest aż nader adekwatny.
    Piękne! Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję! :* Bardzo się cieszę, że Ci się podoba; opowiadanie, bohaterowie, narrator! Dziękuję! <3

      Usuń
  5. Odnośnie komentarza u mnie.
    spokojnie kochana nie obraziłam się. Dziękuje za podpowiedzi.
    Potrzebna mi jest beta ale jakoś nikt się nie zgłasza ;/

    Co do rozdziału. Sam pomysł jak najbardziej przypadł mi do gustu. Szkoda mi Dracona. Dobrze, że ma Pansy przy sobie.
    Widać, że cała sytuacja jest dla niego naprawdę trudne,
    I te jego krótkie wpisy.
    Pięknie pokazujesz jego osobowość.
    Czy sobie poradzi?
    Będzie walczył?
    Strasznie mnie nurtujesz tymi pytaniami i ciekawi mnie co będzie dalej.
    pozdrawiam i oczywiście czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam to szczęście, że znalazłam cudowną Cassie McKinley :). Cudownie mi się z nią współpracuje i życzę Ci z ogromnie, żebyś i Tobie się ta poszczęściło! :)
      Jeśli chodzi o rozdział: wszystko będzie się stopniowo wyjaśniać. Z każdym rozdziałem jesteśmy już bliżej tego momentu, w którym wszystko stanie się jasne :).
      Dziękuję Ci serdecznie za ciepłe słowa! :*

      Usuń
  6. Cześć! Wpadłam tu do Ciebie przez Stowarzyszenie Harryego Pottera c:
    Rozdział widzę typowo ślizgoński :D Osobiście nie jestem wielką fanką opowiadań pisanych w czasie teraźniejszym, ale wiadomo - są gusta i guściki ;D Jeśli chodzi o przeżycia wewnętrzne Malfoya to najpierw miałam sprzeczne uczucia - Draco płacze? A potem przypomniałam sobie jak beczał w łazience w szóstej części i pomyślałam, że to w sumie do niego pasuje xd Po przeczytaniu rozdziału odnoszę mgliste wrażenię, żę Ślizgoni powinni być Gryfonami,a Gryfoni Ślizgonami c: Brian to niezła sztunia, taki Draco w latach swego dziecięctwa.
    Musisz troszkę popracować nad interpunkcją, bo głupi przecinek nie w tym miejscu co trzeba niszczy cały nastrój opowiadania, tak przecież skrzętnie przez Ciebie haftowany c:
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie!
    poznyluty
    www.tale-as-old.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za miłe słowa :). Jeśli chodzi o błędy, rozdział jest w trakcie betowania, więc niedługo wszystkie znikną! ^^

      Usuń
  7. Jestem okropna, poprzednie rozdziały
    przeczytałam już dawno, ale zapomniałam ich skomentować.
    Wszystko przez całe zamieszanie z nową szkołą o wgl,
    ale się poprawie i będę wszystko ładnie komentować :D

    Rozdział genialny, tak jak poprzednie.
    Cały czas zastanawia mnie kto jest narratorem.
    Kiedy Draco i Miona zaczną ze sobą kręcić? Bo ja nie mogę się już doczekać.
    Co się dzieje z Harrym i Ronem?
    Irytują mnie, wiem,że coś im się stało,
    ale niech będą już normalni.
    Przyjaciele Draco są przecudowni,
    a tego durnego Gryfona to chyba uduszę...
    Czekam na kolejny i weeny :*
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję za miłe słowa! :) Jak powtarzałam już wielokrotnie, na pewno zostanie wyjaśnione, kto jest narratorem, ale na to przyjdzie pora! ^^
      Tak samo, jak już niedługo wyjaśni się, co się dzieje z Harrym i Ronem. Spokojnie, musicie być cierpliwi! :) Na rozwiązanie każdej zagadki przyjdzie odpowiednia pora! :)

      Usuń
  8. Uwielbiam ten rozdział. To chyba jeden z najlepszych! Te emocje, które zapisałaś są takie niesamowite. Bardzo szkoda mi Draco. Scena, kiedy płakał, bardzo mnie wzruszyła. Dobrze, że była przy nim Pansy. Cieszę się, że Ślizgoni stanęli w jego obronie :)
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję! :* Naprawdę cieszy mnie, ze uważasz, że to opowiadanie jest ciekawe i pełne emocji :). Własnie o to mi chodzi, o ukazanie ich jak najwięcej i o wywoływanie ich:).

      Usuń
  9. Mega podoba mi sie relacja między slizgonami. Zawsze byli przedstawieni jak takie oslizgle gady. A tutaj prosze. Tworzą zgrana rodzinke. Bardzo fajny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem naprawdę zadowolona ze swojej kreacji Ślizgonów :D ^^! Zawsze irytowało mnie to, że w każdym ff są traktowani jako gady, złe charaktery, i Merlin wie, co tam jeszcze najgorszego :/! Zawsze byli tylko dwaj dobrzy Ślizgoni, których trzeba kochać, szanować i lubić - Blaise i Draco! Książęta Slytherinu! :/ Nikt nigdy nie zastanawiał się nad tym jak naprawdę może wyglądać ich życie... Nielubiani przez inne domy na pewno szukali wsparcia u siebie nawzajem... Dlatego postanowiłam przełamać te utarte schematy i pokazać ich z nowej strony ;)
      Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa! :*

      Usuń
  10. #MagiczneSmakołyki #CzekoladoweŻaby

    Świetny rozdział. Naprawdę. Emocje aż z niego biją! A Draco z początku wydaje się być malutkim, zagubionym chłopcem, który z czasem uświadamia sobie bycie mężczyzną. Dobrze, że się tak szybko pozbierał. Nie mogłabym patrzeć na jego cierpienie. Sądzę, że Pansy, Blaise, jak i reszta Ślizgonów zachowała się naprawdę rewelacyjnie, choć z drugiej strony rozumiem Gryfonów. W końcu Draco naprawdę był Śmierciożercą. :)

    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nawet nie wiech, jaką radość sprawiają mi Twoje miłe i pozytywne słowa! <3
      Cieszę się, że rozdział się spodobał mimo nieco innego sposobu przedstawiania bohaterów, jak ma to zwyczaj w innych opowiadaniach :D!

      Usuń

* Przeczytałeś/aś? Skomentuj, to nic nie kosztuje, a wywołuje uśmiech i daje motywację :)
* Nie obrażaj autorki, komentatorów i odwiedzających bloga!
* Nie przeklinaj!
* NIE SPAMUJ!!!