poniedziałek, 25 grudnia 2017

Rozdział 38

Marzenia

Pragnę Cię dotknąć, Kochanie,
Pragnę Cię także poczuć,
Pragnę zobaczyć wschód słońca
W twoich grzechach
~ Zayn Malik ft. Sia, Dusk Till Dawn

22 luty 1999
Miałem sen. Po raz kolejny była w nim ona. Ale wyglądała inaczej, niczym wila. Tańczyła w zasięgu mojego wzroku, a jej włosy plątały się wokół niej, niczym welon. Wyciągałem ku niej dłonie, bezskutecznie starałem się ją pochwycić. Uśmiechała się do mnie, uwodziła, nieustannie przede mną uciekała. A ja coraz bardziej pragnąłem ją dotknąć, zatrzymać przy sobie na zawsze.
Oddalała się ode mnie; ciągle i ciągle, i ciągle…
Aż w końcu się obudziłem.
Ten sen był tak realistyczny, tak przerażająco prawdziwy… Niezależnie od tego, jak bardzo chciałbym żebyśmy byli blisko, inni będą sprawiać, że będziemy coraz dalej… Powoli zaczynam wierzyć w to, że jesteśmy z dwóch różnych światów, które nigdy się nie połączą.
Tak bardzo żałuję, czuję, że nasza historia mogłaby być jedną z piękniejszych.
Draco

***

Profesor Slughorn wygląda na zmęczonego. Ma podkrążone oczy i wyraźnie się garbi. Nie spał zbyt wiele w nocy, pewne sprawy nie dają mu spokoju… Nocne mary otulają go strachem i nakazują wzmożoną czujność… Nie tylko on wydaje się uczniom nieobecny; każdy z nauczycieli zdaje się być przygnębiony i ponury… Dzieje się coś, o czym nie piszą ani gazety, ani rodzice w swoich listach… Mają miejsce rzeczy, o których nie mówi się głośno…
– Na dzisiejszej lekcji rozpoczniemy temat, który będzie kontynuowany jeszcze na kolejnych zajęciach. Będziecie pracować w parach, a waszym zadaniem będzie uwarzenie jednego z podanych przeze mnie eliksirów. Jest to praca długoterminowa, więc będzie miała znaczny wpływ na wasze oceny końcowe.
Profesor z wyraźnym trudem podnosi się z krzesła, chwieje się lekko na nogach i Hermiona widząc to, momentalnie przestaje oddychać. Jest gotowa w każdej chwil podbiec do nauczyciela i pomóc mu w razie gdyby upadł. Na szczęście taka sytuacja nie ma miejsca. Hermiona uspokaja się lekko, ale wciąż bacznie obserwuje profesora. Dostrzega, że ręka mu drga, gdy pisze na tablicy nazwy eliksirów. Jego strój jest niechlujny i Hermiona boi się tego, co może być powodem takiego zachowania.
– Myślisz, że jest chory?
Hermiona czuje gorący oddech Draco przy swoim uchu i momentalnie po jej ciele przebiegają przyjemne dreszcze. Stara się ukryć rumieńce wstydu, które zaczynają pojawiać się na jej policzkach. Od momentu, w którym uświadomiła sobie, że Draco nie jest jej obojętny, reaguje na niego inaczej. Każdy, nawet najdrobniejszy gest Draco, sprawia, że przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele, a w brzuchu żołądek zaciska się w supełek. Nigdy nie reagowała tak na żadnego chłopaka. Ani Wiktor, ani Ron nie wywoływali w niej takich emocji; ekscytacji i fascynacji! Będąc tak blisko chłopaka, czując jego oddech przy swoim uchu i wyobrażając sobie, że nagle jego usta dotykają jej szyi po prostu wariuje. Swoimi myślami i pragnieniami doprowadza samą siebie na skraj szaleństwa.
Próbuje jakoś usprawiedliwić swoje zachowanie. Draco nie jest kimś koło kogo można przejść obojętnie. Teraz, gdy zna go już lepiej, wie, że Draco to niezwykle intrygujący, a przy tym skomplikowany człowiek. Jest błyskotliwy i inteligentny. Hermiona skłamałaby, gdyby powiedziała, że rozmowy z nim nie należą do jednych z jej codziennych przyjemności. Czasami czeka w napięciu na moment, w którym znów zderzą się ich niekiedy zupełnie odmienne poglądy, a ona będzie mogła włożyć całe serce w przekonanie go do swojej racji. Uwielbia też droczenie się z nim, pełne napięcia chwile, w których uśmiechają się do siebie dość sarkastycznie, trącają ramionami i śmieją z drugiego – już dawno nie ma w tym nic z dawnych, pamiętnych kłótni. Nie może też zapomnieć o tym, że Draco jest po prostu przystojny… Nigdy nie przywiązywała do tego jakiejś szczególnej uwagi, ale chłopakowi nie można odmówić urody, o tyle, o ile niegdyś był brzydkim, nadętym chłopcem o twarzy nieustannie wykrzywionej w grymasie niezadowolenia, o tyle teraz wygląda zupełnie inaczej. Jego rysy są ostrzejsze, szczękę ma mocno zarysowaną i jest znacznie wyższy niż wcześniej zakładano, że będzie. Wygląda na mężczyznę, który mimo młodego wieku wiele już w życiu przeszedł, jest tym wszystkim zmęczony, ale nie traci nadziei. Jego spojrzenie jest ostre, poważne i przecinające duszę drugiego człowieka na wskroś. Często Hermiona ma wrażenie, że nic nie umknie przed jego wzrokiem, że choćby ukryła coś w najciemniejszym zakątku serca on i tak się o tym dowie. Mimo to jego oczy ją hipnotyzują, sprawiają, że się w nich zatraca i choć są błękitne tak jak oczy Rona, to są od nich zupełnie różne. Ron w swoim spojrzeniu jest zawsze czuły, ufny i delikatny, oczy Draco zaś przypominają Hermionie ocean; piękny, ale zdradliwy.
Hermiona przekrzywia głowę tak, że może znów zatracić się w błękicie tęczówek chłopaka. Wzrusza ramionami niemal niezauważalnie, ocierając się przy tym ramieniem o wyciągniętą w jej kierunku dłoń Draco.
– To musi być coś więcej, przecież wczoraj w trakcie kolacji do profesor McGonagall przyleciała jakaś sowa, a później wszyscy nauczyciele w pośpiechu opuścili Wielką Salę.
Draco bacznie się jej przygląda. Szuka w jej oczach i ciepłym uśmiechu odpowiedzi na wszystkie pytania; nie tylko te dotycząca zachowania nauczyciela, ale i te, dotyczące uczuć.
– Myślisz, że co mogło się stać? Prorok o niczym nie pisał…
Hermiona wzdycha lekko, nieco sfrustrowana. Nienawidzi momentów, gdy czegoś nie wie… Niestety, będąc w Hogwarcie nie jest w stanie dowiedzieć się więcej niż inni, zwłaszcza że nie ma już kontaktu z Harrym i Ronem.
– Prorok ma informacje z przecieków, a jeśli ta sprawa tyczy się najbardziej wewnętrznego kręgu Ministerstwa, powiedzmy spraw pomiędzy Hogwartem, a Ministrem to nie sądzę, aby zdołał dowiedzieć się czegokolwiek.
Draco uśmiecha się szeroko.
– Właśnie tego potrzebowałem, twojego racjonalnego podejścia do pewnych spraw.
Hermiona stara się pohamować śmiech, ale nie udaje się jej to, za co Draco dziękuje Merlinowi. Uwielbia słuchać jej śmiechu, uspokaja go i sprawia, że i jego humor znacznie się poprawia. Czasami, zazwyczaj wieczorami, gdy nawiedzają go różne przerażające wizje przyszłości zaciska mocno powieki i wsłuchuje się w ciszę. A w ciszy wbrew pozorom rozgrywa się prawdziwa symfonia; spokojne oddechy śpiących Blaise’a i Teodora mieszają się z dźwiękiem sunących po gzymsach kropel wody, a gdy cisza już niemal przenika całe jego ciało, Draco zawsze słyszy słodki śmiech Hermiony, który przynosi hulający po korytarzach, dormitoriach i zapomnianych klasach wiatr. Ten śmiech go otula i zniewala, koi jego nerwy i oczyszcza duszę, powoli usypia swoją piękną delikatnością.
– Czasami wolałabym nie być racjonalistką – mówi cicho Hermiona, zupełnie wbrew sobie. Nie wie, co ją popchnęło do wypowiedzenia tych słów. Słów, które pociągną za sobą rozmowę, której na pewno nie chce teraz odbyć.
Draco zaczyna przyglądać jej się uważnie, mruży lekko oczy i uśmiecha się cwanie, gdy zadaje pytanie, którego tak bardzo nie chce słyszeć Hermiona.
– Jeśli nie realistką, to kim?
Widząc, że Hermiona nie ma najmniejszego zamiaru odpowiadać i już odwraca głowę, Draco wyciąga dłoń i łapie ją za podbródek, starając się podtrzymać wymianę spojrzeń. Jest zupełnie zaskoczony nagłą bliskością dziewczyny i tym w jak intymnej sytuacji się teraz znajdują. Nie liczy się dla niego nic; ani uczniowie, ani profesor. Jest tylko ona, siedząca obok niego, z czerwonymi policzkami, naelektryzowanymi włosami i zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. To zaskoczenie sprawia, że Draco momentalnie się opanowuje. Zakłopotany zabiera swoją dłoń i przeczesuje nią włosy. Uśmiecha się niemrawo i dopiero wtedy odzywa ponownie;
– Nieładnie jest nie odpowiadać na zadane pytanie. – Stara się zabrzmieć szelmowsko i nieco ironicznie, ale zamiast tego jego słowa wydają się niezwykle żałosne, z trudem stara się wybrnąć z krępującej sytuacji.
Hermiona otrząsa się jednak szybko z szoku i już po chwili uśmiecha do Draco tak delikatnie, uspokajająco, jakby jego dotyk jej nie sparaliżował, ani nie wywołał w niej lawiny skrajnych uczuć.
– Czasami chciałabym być marzycielką i uwierzyć w to, że moje marzenia mogą się spełnić – mówi delikatnie Hermiona, a z każdym kolejnym słowem jej uśmiech lekko zanika, aż w końcu w jego miejscu pozostaje tylko smutny grymas.
Draco uświadamia sobie, że oboje pragną tego samego.

***

Wtorkowe popołudnie zapowiada się niewinnie. W bibliotece jak zwykle panuje cisza, przerywana jedynie szeptami i szmerem sunących po pergaminach piór. W powietrzu unosi się kurz z przewracanych niekiedy z czcią, a innym razem z roztargnieniem stronic różnych ksiąg.
Hermiona jak zwykle siedzi w miękkim fotelu w najdalszym zakątku biblioteki. Taki ma już zwyczaj i nikt nie spodziewa się zobaczyć jej gdzieś indziej. Teraz jednak towarzyszy jej Ginny, a nie Draco, jak ma to miejsce ostatnimi czasy. Hermiona pochylona jest nad jedną z ksiąg – tą samą, którą czytała już wiele razy. W ogóle nie skupia się na tym, co dzieje się wokół niej, jest zapatrzona w słowa swojej ulubionej historii – Historii Hogwartu.
Ginny korzystając z tej zadumy wymalowanej na twarzy przyjaciółki, co chwilę zerka na nią z zainteresowaniem. Ostatnimi czasy Hermiona zachowuje się zupełnie inaczej, i mimo że Ginny pochłonięta jest wieloma sprawami, zauważa tę delikatną zmianę w dziewczynie. Jest znacznie mniej skupiona niż zazwyczaj, widać, że mało sypia, a dodatkowo jej aktywność na lekcjach drastycznie spadła. Jakby jakiś ciężar przygniatał jej drobną sylwetkę.
Ginny czuje, że jest coś, o czym Hermiona jej nie mówi. Jakiś problem, z którym sama stara się sama uporać. Bierze głęboki oddech zanim zadaje to nurtujące ją pytanie;
– Co się dzieje, Herm?
Przyjaciółka zdaje się być tak zaczytana, że nawet nie słyszy słów Ginny, dlatego ta ponawia pytanie. Tym razem Hermiona unosi głowę i spogląda w oczy Ginny.
– Coś mówiłaś?
– Jesteś nieobecna, cały czas. Co się dzieje? – pyta po raz kolejny.
Hermiona chrząka lekko i zamyka książkę z trzaskiem. Czy coś ją trapi? Kuli się w fotelu… Oczywiście, że tak. Ale wbrew pozorom nie jest to żaden chłopak… Chodzi o coś znacznie, znacznie poważniejszego. Zanim odpowiada Ginny, otula się swoimi ramionami.
– Czuję, że nadchodzi coś złego… Coś gorszego niż czasy drugiej wojny…
Ginny prostuje się i odkłada pióro do kałamarza. Ona też to czuje, widzi w zachowaniu nauczycieli, a nawet hogwarckich portretów. Wszyscy są jacyś ostrożniejsi, cichsi i bardziej skupieni. Pamięta, że to samo działo się na krótko przed Bitwą o Hogwart…
– Nie mogę spać – mamrocze Hermiona. – A co jeśli znów przyjdzie nam walczyć? Tyle osób zgięło z ostatniej bitwie. Boję się nawet wyobrazić sobie, co miałoby miejsce teraz… Zginęło tylu znakomitych czarodziejów, kto teraz przeciwstawi się śmierciożercom?
Ginny zaciska usta, stara się pohamować łzy cisnące się jej do oczu. Wspomnienie Freda, umierającego tuż obok niej, jej bezsilność… Tak bardzo boi się przyszłości.
Potrząsa głową i przeciera oczy dłońmi, musi być silna. Mimo że jej głos drży odzywa się, a Hermiona wyczuwa w jej słowach siłę.
– Raz zwyciężyliśmy, jeśli nasze przeczucia są prawdziwe to ja na pewno znów stanę do walki.
Hermiona stara się uśmiechnąć, ale na jej usta wypływa tylko ponury grymas. Odwraca głowę chcąc ukryć ból malujący się w jej oczach i właśnie wtedy dostrzega blisko swoja drugą przyjaciółkę.
– Luno! – mówi głośniejszym niż powinna głosem.
Dziewczyna odwraca się z wyraźną niechęcią, która jest zupełnie niezrozumiała dla Hermiony. Podchodzi do nich szybkim krokiem i wita się delikatnym skinieniem głowy.
– Czy mi się wydaje, czy ty nas unikasz? – pyta zaskoczona Ginny.
Luna wzrusza ramionami i uśmiecha się lekko, ale Hermiona nie widzi w jej uśmiechu nic znajomego. Jest smutny i oschły, całkiem sztuczny!
– Po prostu się mijamy – mówi miękko Luna. – A teraz przepraszam, ale umówiłam się ze znajomymi.
Odwraca się jak gdyby nigdy nic i odchodzi w przeciwną stronę. Hermiona zdaje się być niezwykle zaskoczona, ale czuje, co może być powodem zachowania przyjaciółki. Luna po prostu wciąż jest zakochana w Blaise’ie i nie może znieść tego, jak swoją ignorancją Ginny rani chłopaka.
– Jak ona w ogóle się zachowuje! – unosi się Ginny. – Zaraz do niej pójdę!
– Siadaj – rzuca krótko Hermiona. – Teraz jest już za późno, żebyś coś zrobiła – mamrocze gorzkim głosem i wraca do lektury.
Ginny spogląda na nią ze zmrużonymi oczami. Czy jest coś, o czym wiedzą one, ale nie ona?

***

24 luty 1999
Coś znów spędza mi sen z powiek. Tym razem to nie żadne wątpliwości, uczucia, a czysty strach. Strach, który paraliżuje mnie, gdy tylko zamykam oczy. Czuję, że coś nadchodzi. Coś bardzo, bardzo złego. Nie wiem tylko, z której strony uderzy i kto będzie ofiarom.
Draco

***


Pokój wspólny zdaje się być zbyt ciasny jak na tak dużą grupę osób zgromadzoną w nim. Szmer rozmów nieco przytłacza Pansy, ale ta nie ma zamiaru opuścić swojego miejsca. Chce porozmawiać z przyjaciółmi. Na razie Pansy się nie odzywa, pozwala, by Blaise i Teodor gawędzili na błahe tematy. Czeka na moment, w którym ludzie powoli zaczną zbierać się na kolację. W końcu tłum powoli rzednie, a Pansy chrząka lekko, czym zwraca na siebie uwagę przyjaciół.
– Musimy pogadać. – Jej spojrzenie jest tak poważne, że zarówno Teodor jak i Blaise prostują się i czekają aż rozpocznie.
Pansy nie bardzo wie, jak ubrać w słowa to, co ma do powiedzenia. Trochę obawia się reakcji i jest niemal przerażona tym, co przyjdzie jej wyjawić.
– Dostałam list od Rogera – szepcze. – I przestańcie się patrzeć na mnie tak dziwnie, wiecie, że Roger szkoli się na aurora… W Biurze panuje niezły zgiełk. Na rozkaz Ministra na gwałt szukani są aurorzy, a starsi, ci którzy po wojnie odeszli na emeryturę, powoływani są na nowo. Według Rogera dzieje się coś, o czym nie piszą gazety i jest to coś bardzo, bardzo złego…
Teodor pochyla się bliżej przyjaciółki i spogląda najpierw w jej oczy, a następnie w oczy Blaise’a.
– Myślicie, że śmierciożercy planują wyciągnięcie więźniów z Azkabanu?
Blaise prycha, zaciska mocno dłonie, czując jak wzbiera w nim wściekłość, ale i bezsilność.
– To raczej pewne, na co byłyby im te plany? Na co szpiedzy wszędzie? Nadciąga kolejna wojna i coś czuję, że będzie ona jeszcze gorsza niż dwie ostatnie.
Teodor wzdycha głośno i przeciera oczy dłonią. Teraz ma przed oczyma tylko twarz swojej siostry i siostrzeńców; słodkiego Teodora i jeszcze nienarodzonej kruszynki. Musi jak najprędzej ich ostrzec, śmierciożercy eliminują każdego, kto sprzeciwił się kiedyś ich idei, nawet po tylu latach Liliana nie jest bezpieczna.
– Sądzicie, że w nas też uderzą? – pyta cicho Pansy. – Już dwa razy wdarli się do Hogwartu, a jakby nie patrzeć jest tutaj wiele osób powiązanych ze zdrajcami…
– Na przykład my – mówi gorzko Blaise. – Nie opowiedzieliśmy się po żadnej ze stron, każą nam wybierać, albo zginiemy…
Pansy z bijącym sercem odzywa się ponownie. W jej oczach lśnią łzy. Oni jakoś sobie poradzą, ich rodziny już zapłaciły. Matka Blaise’a wciąż spotyka się z osobami, które niegdyś były powiązane ze śmierciożercami, rodzice Teodora zginęli za Czarnego Pana, a jej ojciec siedzi w Azkabanie.
– Draco – szepcze cicho Pansy. – Jego matka zdradziła, on zdradził, tak samo jak jego ojciec niegdyś. Dobrze wiesz, że śmierciożercy nie zapominają.
Chwilę wymieniają się spojrzeniami, Pansy z Teodorem naj dłużej. Rozumieją bez słów, że muszą powiedzieć Blaise’owi coś, co niezbyt go uszczęśliwi.
To Teodor bierze na siebie to brzemię.
– Musisz przestać tak dużo czasu spędzać z Weasleyówną.
Blaise wydaje okrzyk zdumienia.
– Chyba żartujecie, nie ma mowy. Nie zgadam się na to.
Czas spędzany z Ginny jest dla niego czymś niezwykłym. I mimo że jest dla niej tylko przyjacielem, to wie, że lepiej być tym, niżeli nikim. Nie wyobraża sobie, że mógłby utracić te chwile szczęścia.  
– To samo mamy zamiar zasugerować Draco… – mówi spokojnie Pansy. – Lubię Granger, ale to dla nich zbyt duże niebezpieczeństwo, dla nas zresztą też.
– Postradaliście zmysły! – unosi się Blaise, całe szczęście, że Pokój jest niemal pusty i nie ma osób, które mogłyby podsłuchać ich rozmowę.
– Blaise…
– Właśnie, dlatego że jej też grozi niebezpieczeństwo za nic świecie jej nie zostawię. Nigdy, możecie o tym zapomnieć!
Blaise wstaje gwałtownie i szybkim krokiem rusza w kierunku wyjścia z Pokoju Wspólnego. Pansy opada na fotel i zmęczona przeciera oczy. Teodor natomiast dokładnie analizuje słowa przyjaciela.
– A może ma rację? Może faktycznie bezpieczniejsi będą z nami? Wiemy, jak działają śmierciożercy, znamy ich klątwy i może będziemy w stanie przewidzieć ich ruchy?
Pansy kreci głową.
– Teo, to nie szachy, gdzie możesz przewidzieć ruch przeciwnika. To życie, a ja swojego nie chcę stracić!
Teodor milknie i wpatruje się w ogień trzaskający w kominku. Ze zgrozą przypomina sobie, że zalewie dwa lata temu byli w dokładnie takiej samej sytuacji, tyle że wtedy głowili się nad tym jak sami mają przeżyć… Z zaskoczeniem zauważa, że zmienili się. Teraz martwią się również o tych, których niegdyś nienawidzili.

***

26 luty 1999
Blaise wczoraj wieczorem powiedział o tym, jakie plany mają Teodor i Pansy. Ale moje zdanie jest podobne do zdania Zabiniego. Nie mogę odsunąć się od Hermiony, nie chcę tego, ja jej potrzebuję, żeby przetrwać. Cały dzisiejszy dzień przekonywaliśmy ich do swojej racji i ostatecznie się udało. Wieczorem; ja, Pansy, Teo i Blaise uczyliśmy się w bibliotece z Hermioną i Weasleyówną. I choć wiewióra rozmawiała tylko z Blaise’em to wydaje mi się, że bardziej akceptuje naszą obecność. Co innego Hermiona, ona doskonale dogaduje się z Pan i Teo, nie powiem, ale dziwi mnie ogromnie!
Wciąż jednak mam dziwne przeczucia, że nadchodzi cos złego. Coś, co zwali mnie z nóg i sprawi, że nie będą w stanie się podnieść. Nie wiem jeszcze, co to jest, ale czuję, że moment, w którym w końcu zrozumiem jest blisko.
Mam nadzieję, że znajdę się wtedy blisko przyjaciół, którzy pomogą mi przebrnąć przez to szaleństwo…
Draco

***

W sobotnie południe Draco wchodzi do Wielkiej Sali z lekkim uśmiechem na ustach, koło niego idzie Hermiona, wracają ze wspólnego spaceru. Humor chłopaka jest znacznie lepszy niż jeszcze parę godzin temu. Coś jednak jest nie tak… Momentalnie wszystkie spojrzenia skupiają się na nich, na nim… Ludzie szepczą i odwracają głowy, w swoich dłoniach dzierżą wydanie specjalne Proroka Codziennego. Draco jest nieco zaniepokojony, ale idzie przed siebie, staje dopiero w momencie, gdy zauważa że ku niemu zmierza dyrektor McGonagall. Jej spojrzenie jest ponure, a wyraz twarzy chłodny. Za nią podąża zasmucony profesor Slughorn. Draco rozgląda się z niezrozumieniem, aż w końcu podchodzi do zupełnie przypadkowego ucznia i wyrywa mu z ręki gazetę. Gdy czyta nagłówek przed jego oczami pojawiają się mroczki, a on traci czucie w nogach. Jego świat właśnie sypie się na drobne kawałeczki, a wszystkie pragnienia i marzenia sypia się razem z nim.

Atak na Malfoy Manor, Narcyza Malfoy – zamordowana, czy zaginiona?

14 komentarzy:

  1. Niedawno trafiłam na to opowiadanie i niesamowicie mnie wciągnęło! Chociaż zwykle nie piszę komentarzy, to muszę Ci podziękować za ten tekst:-) Twój styl sprawia, że jednocześnie mam ochotę udusić Cię za tak wolne wprowadzanie Dramione, co pogratulować za właśnie tak spokojną i przemyślaną akcję. Choć do szału doprowadza mnie to, że jeszcze "nic" się nie zdarzyło, to przecież właśnie dzięki temu rozplanowaniu Twoje opowiadanie jest tak wyjątkowe i niepowtarzalne. Z ogromną przyjemnością czytam tak dojrzale i pięknie poprowadzony tekst :-) Podziwiam Cię za to i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa! <3
      Naprawdę czuję się niezwykle mogąc czytać tak serdeczne komentarze i opinie. Cieszę się, że czytanie mojego opowiadania sprawia komuś tak dużą przyjemność.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję! :*

      Usuń
  2. Jak zwykle wspaniały rozdział. I do tego tak szybko!
    Bardzo lubię fragmenty z dziennika Draco. Są naprawdę świetnym wtrąceniem w fabułę. Jego myśli zapisane w formie zapisków pozwalają nam poznać jego postawę i charakter. Fragmenty te, mają dla mnie naprawdę bardzo prywatny charakter i są niebywałe ujmujące.
    Po części rozumiem zachowanie Pansy i Teo ale z drugiej strony, zgadzam się z Blaisem i Draco... w tym momencie, momencie takiego zagrożenia, powinni chronić i wspierać się nawzajem. Blaise to mądry chłopak. Od zawsze o tym wiedziałam :)
    Czytając Twoje opowiadanie wszystko wokół spowalnia. Zamykasz mnie w swoim świecie i nic więcej nie ma znaczenia. Mam wtedy wrażenie, jakby całe życie wokół toczyło się swoim rytmem ale beze mnie. Uwielbiam to uczucie.
    Przyznam szczerze, że czytając ten rozdział czułam napięcie zdarzeniami, które nadchodzą. Czułam ciszę przed burzą. Teraz czuje smutek i przerażenie ale w dalszym ciągu nie opuszcza mnie nadzieja. Niesamowita mieszanka emocji za którą dziękuje.
    Z niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Próbuję w dość specyficzny sposób przedstawić relacje Herm i Draco. Nie zawsze są to ich bezpośrednie starcia, trochę eksperymentuje i staram się aby od czasu do czasu była to sytuacja przedstawiona oczami innej osoby, a innym razem własnie w wpisie Draco.
      Jestem naprawdę zaszczycona i bardzo dziękuję za tak ciepły komentarz, takie słowa wiele dla mnie znaczą <3!

      Usuń
  3. Ty wiesz w jakim momencie zakończyć rozdział.
    Atak na Malfoy Manor? Zaginięcie Narcyzy? Rety tak wiele rzeczy się wydarzyło, że aż zdecydowanie brak mi słów. Kompletnie mnie zaskoczyłaś. Ciekawa jestem co jeszcze pokażesz, ale po kolei.
    Przyjaciele Draco i Blais'a chcą dla nich dobrze, ale czy słusznie postępują?
    Mam mieszane uczucie co do ich intencji.
    Naprawdę uwielbiam te opowiadanie i cieszę, się że wciąz jesteś tu w blogspocie.
    Niestety od jakiegoś czasu zauważyłam że ten świat umarł, ale tak przyjemnie się czyta ten rozdział i zapiera dech w piersiach.
    Będę czekać na ciąg dalszy i wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym roku.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaginięcie lub zamordowanie Narcyzy ;) Nie zapominaj o tym, kochana, hahah. Cóż, to była dość spontaniczna decyzja, w tej gazecie miała zostać opisana nieco inna historia, ale jestem zadowolona z tego, co ostatecznie powstało i nie żałuję tego, jak dalej się to wszystko potoczy ;).
      Tak, ja mimo że nie śledzę na bieżąco wszystkiego, co dzieje się na blogach, ani też nie czytam ostatnio nic, bo niestety nie mam na to czasu, to również zauważam ten drastyczny spadek. Przez cały czas odkąd jestem na blogspocie, a więc od 2012 nie było tak kiepsko :( Żałuję bo nie tworzy juz wiele autorek, z którymi miałam naprawdę dobry kontakt, a wiele z nich pisało swietne opowiadania. Szkoda, że ten swiat tak umiera... Ale cóż, nic na to nie poradzimy, wiem po sobie. Blogspot umiera bo autorki tracą motywację, minęły już czasy, gdy pod rozdziałami minimalna liczba opinii wynosiła 20, 40, a u nieco popularniejszych autorek np. Venetii po 100 czy niekiedy rekordowo po 400... Ale prawda jest taka że niewielu ma czas na komentowanie i czytanie, wattad na który sie teraz wszyscy przenoszą niestety jest dogodniejszy... Czuję sie nieco jak w czasach, gdy następowały masowe przenoszenia blogów z onetu na bloggera, ale wówczas te decyzje były swietne. Teraz jednak nieco się cofamy, bo możliwości bloggera, a możliwosci wattapda to ogromna przepaść...

      Usuń
  4. O kurde! Się porobiło ale ten rozdział jest cudowny! AAA! Czekam na kolejny! ��
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo hejooo :D
    Znowu przychodzę i kajam się przed Tobą za to drobne opóźnienie z komentarzem, jednocześnie zapewniając, że następnym razem zrobie to na czas ;D
    Tym bardziej przeżywam to wszystko ze względu na Draco, który w tym opowiadaniu ma chyba najbardziej pod górkę. Biedny On, mam nadzieję, że z pomocą Hermiony (nikogo innego) zdoła to wszystko pokonać.
    I wielki plus za piosenkę u góry, której sluchałam non stop przez dłuuugi czas. Widać, że nasz gust muzyczny ma ze sobą wiele wspólnego ;D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, ile mnie czasu nie było już u Ciebie na blogu :(. Wybacz, ale naprawdę ciężko mi się zorganizować, ciągle pojawiają się jakieś przeciwności losu :/ Ale postaram się jak najszybciej nadrobić, może dam radę :(
      Dziękuję serdecznie za miłe słowa, kochana! <3

      Usuń
  6. Przeczytałam od początku i doszlam do wniosku ze skomentuje na końcu!
    Jedno wielkie WOW!
    Tak dobrej historii to ja dawno nie czytałam. Sposób w jaki opisujesz uczucia jest niesamowity. Pierwszy raz spotykam się z tym że tak wiele osób otwarcie nienawidzi slizgonow.
    Jedyne czego mi tutaj brakuje to odrobiny radości.
    Na początku przyznam się byłam troszkę sceptycznie nastawiona, ale później zobaczyłam drugie dno i opisałas piękną prawdziwą miłość, która mam nadzieje przetrwa i nie jest oparta na rzucaniu się na siebie, calowaniu się tylko jest pokazana w drobnych a znaczących czynach.
    Na pewno tu wrócę :)
    Dobra robota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! <3 Cieszę się, ze mimo ze początkowo byłaś sceptycznie nastawiona do opowiadania zmieniłaś zdanie ;). Owszem, brakuje tutaj tego promyka, tej radości, ale niedługo będzie jej coraz więcej, choć opowiadanie wciąż będzie pisane w takim cięższym klimacie ;).
      Jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  7. Czekaj, co?? Okej, wszyscy przewidywali, że stanie się coś złego, ale taka końcówka to dramat! Istny dramat, aż mnie korci, żeby czytać dalej, ale muszę skomentować wcześniejsze części.
    Uwielbiam scenę, w której Hermiona rozmyśla o Draco, tą w sali eliksirów. Między nimi jest tyle intymności, że aż się rozpływam.
    Poza tym zaskakuje mnie Luna, dlaczego jest taka nieobecna? Tajemnice, ach te tajemnice...
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecimy już ku końcówce, tak naprawdę jestem teraz w trakcie pisania kluczowych rozdziałów, które na dobrą sprawę wszystko zakończą, mam na myśli rozdziały 44 i 45, a później to tylko krótkie rozdziały ukazujące tytułowe słońce, haha. I własnie w tych rozdziałowych wyjaśnią się wszystkie tajemnice, w epilogu zostanie ujawniona ostatnia, ta najdłużej skrywana, będąca tą największą i najbardziej wszystkich intrygująca... Chyba nie muszę mówić, co mam na myśli ;DD
      Dziękuje, kochana, za komentarz, bardzo poprawił mu humor! <3

      Usuń

* Przeczytałeś/aś? Skomentuj, to nic nie kosztuje, a wywołuje uśmiech i daje motywację :)
* Nie obrażaj autorki, komentatorów i odwiedzających bloga!
* Nie przeklinaj!
* NIE SPAMUJ!!!