Witajcie, kochani.
Przepraszam Was za tę długą nieobecność w ostatnim czasie zbyt często się u mnie pojawiają tak duże odstępy pomiędzy publikacjami rozdziałów. Mam jednak nadzieję, że już teraz się to zmieni. Spróbuje jeszcze w starym roku opublikować dla Was dwa rozdziały, jeden możliwe, że pojawi się w Wigilię, a kolejny w Sylwestra. Ale niczego nie obiecuję... Zobaczymy jak to będzie.
Nie ukrywam, że ostatnio nawet nie myślałam o pisaniu. Ta historia jest wciąż w moim sercu, zawsze będzie, mam dalej siłę i cierpliwość, by ją kształtować, jednak nie potrafię dobrze się zorganizować. Zbyt wiele rzeczy spadło na moją głowę i po prostu nie umiem tak zagospodarować czasu, jak robiłam to wcześniej. W czasie jednak tej przerwy świątecznej, która notabene jest bardzo krótka, nie sądzicie?, mam zamiar pisać bardzo dużo. Tak, by móc regularnie publikować rozdziały dla wszystkich, którzy tu jeszcze ze mną są...
Na koniec mam do Was właśnie prośbę, moi drodzy, proszę, wszyscy, którzy przeczytacie ten rozdział zostawcie po sobie ślad, chciałabym wiedzieć, jak wiele osób wciąż jeszcze tu zagląda.
Przepraszam Was jeszcze raz,
Charlotte
***
Pragnienia
Fakt, że się czegoś bardzo pragnie,
nie oznacza, że można to osiągnąć.
~ Margaret Stohl
Wydaje mi się,
że każdy człowiek czasem ma tak, że zaczyna płakać… Tak po prostu, nie wiedząc
nawet dlaczego. Odwraca wzrok, zamyka serce… Pozwala, by głosy w głowie, stały
się jeszcze głośniejsze. A one u szczytu władzy zaczynają krzyczeć, szaleją,
rozdzierają duszę, wszystko, co dobre. A ludzie, choć bardzo chcą je ucieszyć,
nie mogą, zawodzą samych siebie. Stoją na krawędzi, a za nimi jest mur. Nie ma
drogi wstecz, można tylko spaść. Z łzami lecą w dół, a ostre odłamki
potłuczonych serc ranią to, co pozostało.
Ale w końcu
każdy się podnosi.
Uspokaja swoje
myśli, próbuje poskładać swoje serce, ociera łzy. Bierze oddech i w końcu
rozumie.
Hermiona
Granger zaciska powieki, nie płakała od dawna, to dziś pierwszy raz pozwala na
to, by emocje zawładnęły jej sercem.
Siedząc w
ciszy, wpatrując się we wschodzące słońce i słysząc bicie swojego serca w końcu
rozumie, że zakochała się w jego błękitnych oczach, jasnych włosach,
błyskotliwych uwagach. Zakochała się w jego uśmiechu, w jego dotyku, w jego
inteligencji.
Zakochała się
w Draco Malfoyu i potrzebuje go.
Znów zaczyna
płakać, tym razem dlatego że już rozumie.
***
18 luty 1999
Nieprzespane noce w ostatnim czasie są u
mnie normą. Zbyt wiele myśli tli się w mojej głowie, zbyt wiele pragnień… Chciałbym
móc złapać jej dłoń i nigdy już nie wypuścić. Chciałbym móc przytulić się do
jej ciepłego ciała i już nigdy się nie odsuwać. Tak wiele rzeczy chciałbym
zrobić. Ocean nieskończonych pragnień, które nigdy nie zostaną
urzeczywistnione…
Chciałbym podejść do niej, spojrzeć jej w
oczy; zatracić się w jej spojrzeniu; a potem mógłbym stać tak przez wieczność…
Gdyby tylko wszystko mogło być prostsze…
Gdybym mógł bez żadnych ograniczeń wyznać jej, co czuję. Gdyby nie bał się jej odejścia, odrzucenia, tego, co mogłoby stać
się później…
Wyobrażam sobie jak trzymam jej twarz w
swoim dłoniach, a ona mi na to pozwala. Wyobrażam sobie, że powoli przymyka
oczy, zgadzając się, bym ją pocałował. Wyobrażam sobie, że nie muszę później
za to przepraszać, że nic się między nami nie zmienia... Nie zmienia na gorsze.
Wyobrażam sobie, jak cudownie byłoby mi z
nią.
Wyobrażam sobie, że moje pragnienia są
rzeczywistością.
Draco
***
Gdy w piątkowe
południe spotykają się po raz pierwszy od czwartkowych porannych lekcji eliksirów, można wyczuć między nimi napięcie. Uśmiechają się do siebie lekko i witają uprzejmie,
jak na dobrych znajomych przystało. Każde z nich jednak uważnie obserwuje to
drugie. Draco zauważa z lekkim przerażeniem, że Hermiona ma podkrążone i
zaczerwienione oczy, a jej włosy są w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj.
Jego serce gwałtownie kurczy się na myśl o tym, że mogła płakać przez niego…
Hermiona zaś przypatruje mu się badawczo, ledwie kryje swoje zainteresowanie i
nadzieję kiełkującą w sercu. Ginny zaledwie kilkanaście minut temu
wspomniała jej, że Malfoy zerwał wczoraj z Astorią… Hermiona nie miała możliwości
nawet zareagować, bo chwilę potem przyjaciółka uciekła do Blaise’a.
– Witaj,
Granger. I jak? Przygotowana na dzisiejszy egzamin? – pyta uprzejmie Draco, gdy
podchodzi do Hermiony wraz z Teodorem.
Hermiona
wzrusza ramionami z delikatnym uśmiechem, na co Teodor reaguje śmiechem.
– Daj spokój,
Draco, Granger zawsze jest przygotowana.
– Nie zawsze!
– Tak? –
Nie dowierza Teodor i wpatruje się w nią wyczekująco. – A kiedy to nie byłaś nauczona?
Hermiona
czerwieni się lekko, a Ślizgoni nie mogą opanować cichego śmiechu. Herminie
brakuje argumentów! Stara się przypomnieć sobie, chociaż jeden dzień, w którym
to nie była perfekcyjnie zapoznana z materiałem, ale niestety, nie ma takiego! Co więcej, ona zawsze jest do przodu z informacjami…
– Dobrze –
mamrocze cicho, choć na jej ustach również pojawia się lekki uśmiech. – Po prostu
lubię wszystko wiedzieć, żeby móc brać czynny udział w lekcji.
– Wszechwiedząca
Hermiona Granger musi pozostać wszechwiedzącą! Tak było, jest i będzie. I koniec…
– Teodor szturcha lekko Hermionę łokciem, na co ta śmieje się cicho.
Draco z
zaskoczeniem, zauważa że jego przyjaciel całkiem dobrze dogaduje się z
Hermioną. Owszem, wie, że Pansy przyjaźni się z Granger, ale nie ma pojęcia, że i Teodor ma z nią całkiem dobre relacje… Dlaczego więc wczoraj Teo odradzał mu zakończenie
związku z Astorią? Dlaczego uważa, że Hermiona mu nie wybaczyła i że go odrzuci?
Nie rozumie, skąd wczoraj było w Teodorze tyle nieufności wobec niej…
– Wszystko w
porządku, Draco? – pyta Hermiona. – Wyglądasz na zamyślonego.
Draco kręci
głową i w końcu uśmiecha się z trudem. Wzrusza ramionami i odpowiada dziewczynie:
– Kiepsko
spałem, to wszystko.
Całą lekcje
uporczywie bije się z myślami, które są pełne wątpliwości. Tak bardzo chciałby
zaryzykować i spróbować wyznać Hermionie to, co czuje. Chciałby powiedzieć jej,
że przyjaźń z nią daje mu siłę, a miłość do niej, daje mu nadzieję, na lepszy
świat. Chciałby wyznać jej, że jest dla niego obietnicą lepszego życia… Co
jednak, jeśli te kilka słów: Zakochałem się w tobie, sprawi, że na
zawsze straci szansę na zbudowanie wszystkiego od nowa… Może lepiej, żeby
między nimi pozostało tak jak jest teraz? Może powinien posłuchać Teodora i nie
ryzykować…
Cały czas
jednak po głowie krążą mu myśli o tym, co mógłby zyskać, gdyby zaryzykował… Te
wszystkie pragnienia, którymi żyje już od czasów wojny może w końcu zostałyby
spełnione. Ma tak wiele do stracenia, a jednocześnie tyle do zyskania…
Jest zupełnie nieskoncentrowany
na egzaminie, przez swoje roztargnienie niemal oblewa sprawdzian z
transmutacji. Słaba ocena sprawia, że staje się jeszcze bardziej rozgoryczony…
– Co jest?
Przecież tak dobrze ci szło wczoraj, gdy ćwiczyliśmy? – pyta zaskoczony Teodor.
– Nie mogłem
się skoncentrować – rzuca oschle Draco i wpatruje się w przyjaciela z wyraźnymi
pretensjami.
– To moja
wina? – Teo nie kryje swoje zaskoczenia. – Przecież nic nie zrobiłem?!
Draco prycha.
– Dziś nie,
ale wczoraj owszem… Dlaczego odradzałeś mi zerwanie z Astorią? Przecież lubisz
Granger, to dlaczego nie podoba ci się to, że chciałbym z nią być? – mówi cicho.
Jego dłonie trzęsą się lekko i z trudem hamuje gniew, który pragnie zostać
uwolniony. Są jednak w klasie pełnej uczniów, a do końca lekcji zostało jeszcze
kilkanaście minut, nie mogą pozwolić sobie na głośniejszą rozmowę.
– Lubię ją i
Pansy z Blaise’em też ją lubią, ale tu nie o to chodzi… – Teodor wzdycha lekko.
Widząc jednak wyczekujące spojrzenie przyjaciela, postanawia kontynuować. – Nikt
nie ma nic przeciwko przyjaźni z nią… Jest bystra, sympatyczna i bardzo
inteligentna, ale Draco… To nie jest dziewczyna dla ciebie…
– Bo jest
Gryfonką? A Blaise i Weasleyówna? Ona też jest Gryfonką!
Teodor zaciska
zęby, liczy, że Draco domyśli się, o co mu chodzi. O co chodzi Blaise’owi i nawet
Pansy. Dla nich ta jedna rzecz nie jest już kłopotem, lecz
dla innych…
Teodor w końcu
bierze głęboki oddech i w końcu bardzo cichym głosem rozwiewa wszystkie wątpliwości
Draco.
– Hermiona
jest szlamą… Nigdy nie zostałaby zaakceptowana do końca, nieważne jakie stopnie
będzie miała, nieważne jak wiele jeszcze osiągnie. Nieważne, kim zostanie w
przyszłości… Jej krew zawsze będzie przeszkodą…
Draco w
pierwszej chwili nie dowierza słowom przyjaciela. Słowom, które padają z ust
Teodora; chłopaka, który stracił siostrę właśnie przez konserwatywne myślenie
rodziców; który zawsze był przeciwny podziałowi na czystokrwistych i mugolaków...! Który nigdy nie odważył się użyć słowa „szlama”; który brzydził się stratyfikacją
społeczeństwa w tak wielkim stopniu, że był w stanie wyrzec się swojej rodziny,
byleby uciec od tego tradycyjnego podziału świata czarodziejów.
– Jak w ogóle
możesz tak myśleć, Teo? Ty…? Ty, do cholery?! – Słowa Draco brzmią donośniej
niż tego chce, kilkoro uczniów odwraca się w ich stronę, ale surowy wzrok profesora
sprawia, że wszyscy znów skupiają się na obserwowaniu poczynań kolejnej
egzaminowanej osoby.
– Dla mnie to
nie ma znaczenia, Draco… Ale tu nie chodzi o nas, zrozum to… Tu chodzi o
miejsce, w którym żyjemy… Brytania zawsze była najbardziej konserwatywna, jeśli
chodzi o poszanowanie ciągłości czystości krwi… Dlatego moja siostra została we
Francji, tam nikt nie zwraca uwagi na to, że związała się z mugolakiem, ale
tutaj… Czy sadzisz, że twoja matka to zaakceptuje? Przecież w jej żyłach płynie
krew Blacków? Myślisz, że Greengrassowie, Parkinsonowie, Flintowie czy
Davisowie ucieszyliby się z takiego obrotu sprawy? Owszem, oficjalnie nie mają
nic przeciwko osobom mugolskiego pochodzenia, ale rzeczywistość jest zupełnie
inna, Draco… Oni wszyscy kultywują tradycję i tego samego oczekują od innych
rodów, między innymi od Malfoyów, najznamienitszego rodu spośród wszystkich…
Rodu, który nie został splamiony od setek lat…
– Czy ty
siebie słyszysz? Czy ty zwariowałeś?
Jego świat
wraz ze wszystkimi jego pragnieniami właśnie powolnie się rozsypuje. Wszystko,
co uważał, że jest w stanie osiągnąć, znów stało się dla niego tylko marzeniem
głupca, zaplątanego w sidła świata. Znów zaczął rozumieć, że jest tylko
pionkiem w wielkiej grze, której nie jest w stanie wygrać… Niezależnie od tego,
co zrobi i czego zapragnie, nigdy nie będzie w stanie pokonać wszystkich…
–
Zawsze coś będzie stało na przeszkodzie, Draco… Widzę, co do niej czujesz i
chcę twojego szczęścia, ale zwłaszcza teraz powinieneś uważać i poważnie
zastanowić się, czy warto ryzykować dla miłości…
– Zwłaszcza
teraz? – Draco już nie rozumie słów przyjaciela, nie jest w stanie skupić się
na tym, co Teodor do niego mówi. Jego serce bije jak szalone, a on skupia się
tylko na tym, by być wpatrzonym w Hermionę. Szuka w jej osobie pocieszenia,
ukojenia, spokoju. Znajduje je w jej uśmiechu, stoi zaledwie kilka kroków od
niego, tuż obok Ginny i Blaise’a, z którymi prowadzi ożywioną, ale cichą
dyskusję.
– Draco… –
mówi Teodor cichym i pozbawionym wszelkiej nadziei głosem.
Draco odwraca
wzrok od Hermiony i wpatruje się w pełną niepokoju twarz Teodora. W oczach
przyjaciela dostrzega cień i rozumie, co ten zaraz mu powie.
– Ty też to
wiesz… Czujesz, że to nadchodzi… Że zbliża się kolejna wojna… Na razie Śmierciożercy eliminują tylko zdrajców… Ale mają już plany Azkabanu, na pewno będą
chcieli uwolnić wszystkich, którzy zostali tam osadzeni i mając tak wielką
siłę, znów uderzą… Krążą plotki, że w Ministerstwie ponownie jest wielu
zwolenników Voldemorta… Pansy dostała obszerny list od matki, tak samo Tracey
czy Marcus… Mówią, że na ich czele stoją najbliżsi Czarnego Pana… Jeśli to, co
piszą rodzice Marcusa jest prawdą, to Biuro Aurorów nie da rady ich powstrzymać…
W czasie ostatniej wojny zginęło zbyt wielu doskonałych aurorów: Szalonooki,
Tonks, Lupin…
Draco opiera się
o ścianę zupełnie przytłoczony nadmiarem informacji. Tak bardzo skupiał się na
sobie, że zupełnie ignorował te niepokojące symptomy… Ciche rozmowy uczniów z
najstarszych roczników, ich pełne niepokoju spojrzenia, gdy pojawiały się sowy…
– Hermiona,
Potter i Weasley raz już pokonali Voldemorta… – mamrocze Draco. – Przecież teraz
też za nimi pójdą… I może Francja i Niemcy też pomogą, przecież to również ich
dotyczy…
– Złota Trójca
się rozpadła, a z tego co mi wiadomo z gazet Potter całkowicie odsuwa się od
wszelkich obowiązków… Zresztą, Draco, nie ma już Voldemorta, którego by
słuchano… Jest ktoś, kto możliwe, że jest jeszcze gorszy… Jak trójka nastolatków
poradzi sobie z całą zgrają Śmierciożerców? Ludzie nie doszli jeszcze do siebie
po ostatniej wojnie, nie poradzą sobie z kolejną…
Dzwoni
dzwonek, który nawet w minimalnym stopniu nie zagłusza głośnego, wewnętrznego
krzyku Draco.
– Ja i moja
matka też zdradziliśmy – szepcze Draco. – Po nas też w końcu przyjdą, nie chcę,
żeby Hermiona przy mnie wtedy była…
Draco pozwala
swoim pragnieniom odejść.
***
W piątkowe
popołudnie biblioteka jest niemal zupełnie pusta. Tylko gdzieniegdzie siedzą
najbardziej zagorzali zwolennicy nauki i czytania. Wśród nich jest Hermiona,
dziś jednak wyjątkowo w towarzystwie Terry’ego Boota. Umówili się już kilka dni
wcześniej na wspólna naukę, ale niestety nic z niej nie wychodzi… Prowadzą
ożywioną dyskusję na temat polityki Ministerstwa Magii, hogwarckiego programu
nauczania, a nawet fantastycznych zwierząt opisanych w książce Newtona
Skamandera. Widać w ich zachowaniu niezwykłą naturalność, po prostu czują się
razem dobrze. Niestety, to Hermionie coś nie pasuje w tym wszystkim. Jakiś głos z tyłu głowy krzyczy do niej, że to nie jest ten właściwy
chłopak, z którym chciałaby teraz być…
– Odpływasz… –
Śmieje się cicho Terry. – Masz jakieś takie zamglone oczy…
Hermiona
gwałtownie się czerwieni i opuszcza głowę.
– Jestem
strasznie niewyspana…
– Już od rana
wyglądasz na nieobecną – mówi z niepewnym uśmiechem chłopak. – Mogłem zauważyć,
że potrzebujesz odpoczynku… A ja ci niepotrzebnie zawracałem głowę dzisiejszym
spotkaniem…
Drapie się po szyi
i odchyla na krześle wyraźnie zawstydzony swoim porannym zachowaniem. Hermiona
jednak śmieje się cicho i wzrusza ramionami.
– Nie przejmuj
się, gdybym chciała odmówić, to bym to zrobiła. Potrafię być asertywna, uwierz
mi…
Terry spogląda
na nią zadziornie. Zauważa, że dziewczyna wyraźnie się ożywiła i w jej oczach
pojawiły się jakieś radośniejsze iskierki. Czuje lekką ekscytację na myśl o
tym, że to on mógł je wywołać.
– Nie jestem
pewien, czy mogę ci wierzyć… Mi jakoś jeszcze nigdy nie odmówiłaś…
Hermiona
prostuje się i opiera łokcie na blacie, a następnie na dłoniach podpiera swoją
brodę. Spogląda na Terry’ego z wyraźnym zainteresowaniem, a jej oczy lśnią
znacznie bardziej niż zazwyczaj. Na chwilę zapomina o wszystkich emocjach,
które szaleją po jej sercu i pozwala sobie na niezobowiązującą rozmowę z
chłopakiem. Liczy, że to poprawi jej
humor.
– Nie miałam powodu,
by ci odmówić… – odpowiada równie zadziornym głosem.
Terry staje
się jeszcze pewniejszy siebie, słysząc lekką nutę kokieterii w jej głosie. Nie
potrafi opanować śmiechu, który sam ciśnie się mu na usta; ten dźwięk wydaje
się Hermionie miły i przyjazny dla ucha, a przede wszystkim zaraźliwy. Już po
chwili oboje śmieją się głośno, tak, że niemal zostają wyrzuceni z biblioteki
przez panią Prince.
– Jesteś
naprawdę fantastyczna, Hermiono – mówi z szerokim uśmiechem Terry. –
Powiedziałaś to takim głosem, że… – Znów śmieje się lekko i kręci głową
próbując opanować się trochę.
– Cieszę się, że
pana rozbawiłam, panie Boot.
Hermiona kręci
głową nieco zawstydzona, ale i równie mocno zaskoczona… Nigdy wcześniej nie
zachowała się tak pewnie w stosunku do jakiegokolwiek chłopaka. To raczej jest charakterystyczne
dla Ginny…
– Ale podobasz
mi się taka – dodaje po chwili Terry. Zdziwienie, jakie maluje się na twarzy Hermiony,
sprawia, że Terry stara się jak najszybciej spróbować odkręcić to, co
powiedział, ale tyko plącze się w swoich słowach i wyjaśnieniach…
Hermiona w
końcu przerywa ten nienaturalny monolog Terry’ego i śmiejąc się cicho,
odpowiada:
– Ty za to
podobasz mi się w momencie, w którym nie wiesz, co właściwie powiedzieć…
Terry znów
drapie się po szyi, Hermiona zauważa że jest to zachowanie charakterystyczne
dla niego, w momencie, w którym czuje się lekko zawstydzony. Uśmiecha się szeroko
i przekrzywia głowę.
– O ile się
nie mylę, teraz też nie wiesz, co powiedzieć?
– Hermiono,
czytasz ze mnie jak z otwartej księgi! – Terry unosi ręce do góry, czym
wywołuje u dziewczyny śmiech.
Rozmawiają
jeszcze przez dłuższy czas, a te rozmowy pełne są śmiechu i ukrytych sugestii.
Oboje zdają się świetnie bawić, ale w końcu zostają wyrzuceni przez panią
Prince, która dość już ma uciszania ich i słuchania składanych przez innych uczniów
skarg.
– Nie wierzę! –
unosi się Hermiona. – Została wyrzucona z biblioteki! – mówi głosem pełnym
emocji, ale czuć w nich wyraźne rozbawienie.
Terry lekko
trąca Hermionę łokciem i delikatnie obejmuje ją ramieniem. Hermiona czując jego
dotyk wyraźnie sztywnieje. Chłopak nie zdaje sobie sprawy z tego, że taka
reakcja wcale nie jest zwiastunem czegoś pozytywnego.
– To ja sprowadzam
cię na złą drogę – mówi Terry, a następnie uśmiecha się szelmowsko.
Hermiona
uśmiecha się z zakłopotaniem i lekko wyswobadza z objęć Krukona. Czuje się źle
i zupełnie nie na miejscu stojąc tak blisko niego. Nie chodzi o to, że coś jej
w nim nie pasuje. Wręcz przeciwnie, w innych okolicznościach na pewno zaryzykowałaby
i pozwoliłaby, aby ich relacja przerodziła się w coś więcej. Świetnie się z nim
dogaduje, ale… Ale Terry to nie Draco…
– Ja już będę szła
– zaczyna Hermiona.
Chłopak zauważa
w jej głosie dziwny chłód i dystans, tak jakby zrobił coś nie tak. Jest lekko
zmieszany, wydawało mu się, że wszystko idzie w dobrym kierunku… Hermiona już od dłuższego
czasu zaprząta jego myśli i naprawdę liczy, że w końcu przestaną być dla siebie
tylko dobrymi znajomymi czy przyjaciółmi. Bardzo tego chce, bo Hermiona jest w
każdym celu spełnieniem wizji jego idealnej dziewczyny. Inteligentna,
błyskotliwa i potrafiąca od czasu do czasu się rozluźnić… Czuje się przy niej
swobodnie i uwielbia rozmowy z nią…
Uśmiecha się i lekko przybliża do niej, by złożyć na jej policzku pocałunek. Jednak Terry panikuje,
gdy dziewczyna odsuwa się od niego niczym rażona piorunem. Uśmiecha się do
niego delikatnie, ale naprawdę sztucznie. Chłopak mruga, jest zupełnie zdziwiony tą nagłą zmianą w zachowaniu Hermiony.
– Ja… Może
mógłbym cię…
Hermiona
wchodzi mu w słowo taktownie, acz stanowczo.
– Widzimy się
w poniedziałek na lekcjach. Dobranoc, Terry – mówi cicho i ostatni raz uśmiecha
się, by zaraz potem odwrócić się i zniknąć za zakrętem prowadzącym w kierunku
wieży Gryffindoru.
Terry zdaje
się być zupełnie zdziwiony i zawiedziony. Hermiona daje mu właśnie delikatnie
do zrozumienia, że ich jutrzejsze spotkanie jest odwołane… Że Terry nie ma
nawet, co liczyć na to, aby między nimi było coś więcej niż przyjaźń.
Chłopak
zaciska pięści, czując złość na samego siebie. Może ona wciąż jeszcze nie pozbierała
się po zerwaniu z Ronem? Może powinien zaczekać na to aż to ona zrobi pierwszy
krok?
Terry nigdy
nie dowie się, że to wychodzący właśnie zza rogu Draco Malfoy jest powodem, dla
którego Hermiona go odrzuca.
***
20 luty 1999
Planowałem powiedzieć Hermionie o tym, co do
niej czuję. Chciałem zrobić to jak najszybciej, mieć już to z głowy i po prostu spróbować. Liczyłem na to, że ona mnie przyjemnie w swoje serce…
Marzę o tym, żeby tak było, ale nie nadeszła jeszcze ta odpowiednia chwila.
Dziś jest zbyt niepewne i zbyt nietrwałe.
Nie mogę narażać jej na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Ale gdy tylko
Ministerstwo rozprawi się ze Śmierciożercami – bo zrobią to, wierzę zarówno z
nich jak i w Pottera – będzie pierwszą osobą, do której pobiegnę. Powiem jej
wszystko, jak się przy niej czuję, jak na mnie działa, z czym kojarzą mi się jej
oczy, jak bardzo kocham zapach jej włosów i perfum.
Dam jej swoje serce. Ale to wkrótce, na
razie będę żyć pragnieniami.
Draco
Cudowny rozdział😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! <3 <3
UsuńWitam cię kochana! :) Z tej strony Skyler, z bloga "Słodki Listopad". Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz ale ja dalej mam w głowie twoje przesympatyczne komentarze, który były jednym z powodów, dla których wróciłam do mojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńChciałam dać o sobie znać i zaprosić cię przy okazji na nowy rozdział, który dodałam kilka dni temu.
Wspomnę również, że masz prześliczny szablon i spróbuję nadrobić wszystkie zaległe rozdziały. Nie bierz mi za złe, gdy potrwa to więcej niż parę dni, ale obiecuję, że gdy skończę wyrażę kilkustronicowe zdanie na temat twojej historii.
Serdecznie pozdrawiam i życzę weny! :)
Oczywiście postaram się w najbliższym czasie nadrobić rozdział, dziękuje również za miłe słowa dotyczące wyglądu bloga no i serdecznie zapraszam do przeczytania Wschodu ;).
UsuńRównież pozdrawiam! ;)
Tęskniłam :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział, pełen takiej ujmującej nadziei. Cieszę się ogromnie z faktu, że nasi bohaterowie zaczynają rozumieć uczucie jakim się darzą. Tak cudownie piszesz o ich miłości, o emocjach jakie czują, o watpliwościach targających nimi... Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam cieplutko, s.
Dziękuję serdecznie za te przemiłe słowa! <3 <3 Wiele dla mnie znaczą! Tak, powoli zbliżamy się do meritum, więc te rozdziały będą coraz bardziej przesiąknięte emocjami bohaterów
UsuńCzekałam na ten rozdział z naprawdę ogromną niecierpliwością - całe szczęście, że ostatni miesiąc zleciał mi bardzo szybko, więc tylko się obejrzałam, a już mogę przeczytać 37. :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisała moja poprzedniczka - rozdział przepiękny, prosty, w którym może nie było nagłych zwrotów akcji, ale to właśnie chyba ta prostota najbardziej ujęła mnie we 'Wschodzie Słońca'. Masz jakiś niezwykły dar skrywania w słowach właśnie nadziei - nie mam pojęcia jak to robisz, ale rób to dalej! Kiedy czytam Twoje rozdziały momentalnie się uspokajam, bo te słowa są takie spokojne, pełne ciepła, a przede wszystkim - prawdziwe. Pięknie piszesz o miłości.
Wszystko dzieje się tak na spokojnie. Nie ma zbędnego pośpiechu, chociaż czasami mam ochotę krzyknąć 'Draco, powiedz jej wreszcie co czujesz!', ale wiem, że czekanie przyniesie dobre efekty.
Kurcze, mam nadzieję, że Draco i Hermiona niedługo odważą się na ten krok, by wyznać sobie to, co do siebie czują i nie będą z tym zwlekali zbyt długo. Jestem ciekawa jak planujesz poprowadzić między nimi to uczucie. :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
M.
Dziękuje bardzo, kochana! <3
UsuńNiestety, ta przerwa była zbyt długa i bardzo brakowało mi pisania, teraz jednak postaram się wszystko zorganizować tak, żeby rozdziały pojawiały się regularnie, choćbym miała stanąć na głowie! ;)
Wszystko powoli będzie zmierzać ku rozwiązaniu akcji, zostało jeszcze 8 rozdziałów części 3 ;)
Jeszcze raz dziękuję! :*
Naaaajs:*
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńNajbardziej magiczne, delikatne i uczuciowe opowiadanie jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło czytać takie słowa! <3 :*
UsuńW końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział.
Nie mogłam oderwac od niego wzroku i miałam łzy w oczach.
Od dawna, od dawna nie przeczytałam czegoś tak pięknego.
Poruszyłaś moje serce.
Szkoda mi Draco ale słowa Notta mają sens.
Niestety brutalne czasy pokazują, że nikt nie zaakceptuje ich uczucia a szkoda wielka. jednak może jeszcze coś z tego będzie?
Draco nie traci nadziei.
Nawet jeśli nowa wojna wisi w powietrzu.
Będę czekała na kolejny rozdział niecieprpliwie.
I pozdrawiam serdecznie i Wesołych świąt
Dziękuje, kochana! :* :*
UsuńWszystko powoli zmierza ku końcu i już nie mogę doczekać się tego, jak przedstawię Wam rozwiązanie całej akcji, mam nadzieję, że będziecie zaskoczeni! :*
Jeszcze raz dziękuję! <3
Heeej! Twoje dramione jest cudowne już dawno żadna historia mnie tak nie pochłonęła, dlatego czekam na kolejne rozdziały ❤ wesołych świąt!
OdpowiedzUsuń~Madzik
Dziękuję 💕💕 Cieszę się, że opowiadanie się podoba ❤
UsuńZapewne moje pojawienie się tutaj wygląda jak deja vu, ale ja także postanowiłam podczas majówki nadrobić zaległości. Wiem oto jestem i komentuję.
OdpowiedzUsuńTen rozdział to istna mieszanka emocji. Z jednej strony rozterki Hermiony i Draco na temat ich zakochania, a z drugiej inne oblicze Teo, który dotychczas wydawał się taki czysty, szlachetny. Prawdę mówiąc, jego słowa mnie zdenerwowały, ale mam nadzieję, że Draco nie weźmie sobie ich do serca i zrobi tak, jak zamierzał, czyli wyzna swoje uczucia.
Terry'ego sobie odpuszczę, bo trochę przeholował, jeśli wiesz, co mam na myśli ;)
Lecę dalej!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Majówka to naprawdę idealny moment, jestem zachwycona tym wolnym czasem i faktem, że mogę sobie po prostu siedzieć i czytać! Idealnie, może zacznę nawet jakieś nowe opowiadania, kto wie!
UsuńDziękuje za komentarz, bardzo miło mi, że wpadłaś i skomentowałaś! <3
Nie mogę zdradzić, co jest dalej, ale już niedługo się przekonasz jak się wszystko potoczyło :D
Również pozdrawiam!