We
mgle
Mgła sprawia, że znajome wydaje się obce.
~ Stephen King
25 stycznia 1999
Kolejne wydanie Proroka Codziennego.
Kolejne morderstwo, kolejna ofiara…
I znów ta obezwładniająca bezradność.
Schemat jest taki sam: wstaję, mam przeczucie, że dziś zdarzy się coś złego,
myję się, ubieram, wychodzę z pokoju. Wspinam się po schodach, jednocześnie
rozmawiam z Teodorem, albo Pansy, Blaise zazwyczaj jeszcze śpi. Wchodzę do
Wielkiej Sali, zajmuję swoje miejsce, jem, rozmawiam, czasami się śmieje… I
wtedy pojawiają się sowy. W tym samym czasie na miejsce obok mnie wciska się
Blaise i bezceremonialnie wypija sok dyniowy z mojego kielicha. Później
wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Pierwsze osoby odbierają
egzemplarze Proroka, wydają z siebie zduszone odgłosy i, jeśli są z innego
domu, to zaczynają złowrogo wpatrywać się w mój stół. W końcu to my, Ślizgoni,
jesteśmy zawsze wszystkiemu winni…
Tym razem zginął Hunter, był jednym z mniej
ważnych śmierciożerców, ukrywał się u swojej siostry w Newcastle. Najgorsze w
tym wszystkim jest jednak to, że oprócz Huntera zginęła właśnie jego siostra,
bratanek i około dziecięciu mugoli – wszyscy w pożarze wywołanym przez
śmierciożerców.
Nie wiem jak miałbym obronić siebie i matkę
przed taką potęgą. Zastanawiam się nawet czy nie przerwać nauki i nie wrócić do
Malfoy Manor… Moja matka jest zupełnie bezbronna, a ostatnim razem, gdy
śmierciożercy postanowili się zemścić na mojej rodzinie, na matkę została
rzucona muntria… Boję się, co może zdarzyć się teraz.
– Draco –
czyjś nieśmiały głos wyrywa chłopaka zza dumy.
– Astoria,
cześć…
Draco uśmiecha
się lekko do dziewczyny i robi jej miejsce. Zdejmuje nogi z parapetu i siada do
niej twarzą. Znajdują się na pierwszym piętrze niedaleko sali transmutacji.
– Ukrywasz się
przed kimś? – pyta Astoria. Jednocześnie odgarnia swoje długie włosy na plecy.
Ten ruch wydaje się Draco wyjątkowo dziewczęcy.
– Jeśli
ukrywaniem można nazwać siedzenie na jednym z bardziej zatłoczonych korytarzy,
to tak, fatycznie się ukrywam.
Dziewczyna
śmieje się głośno, ale przyjemnie, a Draco dzięki temu rozluźnia się. Ostatnio
znów zaczęli spędzać czas i Draco coraz częściej czuje, że nic go nie ogranicza
i może pozwolić sobie na tę relację. Astoria, mimo że nie stara się być
tajemnicza, to sprawia, że ma ochotę odkrywać ją nieustannie. Każda rozmowa
powoduje, że Draco zaczyna jeszcze bardziej zastanawiać się nad swoją
przyszłością, planami i życiem.
– Więc –
zaczyna dziewczyna, siada wygodnie ze skrzyżowanymi nogami i spogląda
wyczekująco na Draco.
– Więc co?
– Więc, jak
leci?
Tym razem to
Draco śmieje się i kręci głową. Wzrusza ramionami i wygodniej opiera się o ścianę.
– Zdaje się,
że u mnie nie jest lepiej niż u większości osób w tej szkole.
Astoria prycha
i zabawnie wygina usta.
– Dla mnie samopoczucie
reszty szkoły nie jest zbyt interesujące.
– Ale moje już
tak?
– Jakby to
powiedzieć… Ty cały jesteś interesujący, Draco… – mówi to tak zadziornym
głosem, że Draco nie potrafi się nie zaśmiać. Astoria ostatnio nieustannie
poprawia mu humor. I nie ważne czy powodem jego złego samopoczucia byłby któryś
z nauczycieli, zbliżający się egzamin, czy po prostu koszmarna pogoda. Astoria
sprawia, że Draco ma ochotę uśmiechać się cały czas!
Draco mruga do
dziewczyny i spogląda na nią z szerokim uśmiechem. Już bardzo długo niedane mi
było patrzeć na jego rozpromienioną twarz. Widać, że słowa Astorii wywołują u
niego takie pozytywne odczucia. Skupiam się na twarzy chłopaka: na jego
błyszczących oczach, które odciągają uwagę od poszarzałej i nienaturalnie
bladej twarzy. Pozostałości nieprzespanej nocy znikają, a wszystko dzięki pannie
Greengrass.
– To chyba ja
powinienem wprowadzać w zakłopotanie ciebie, a nie na odwrót – rzuca Draco i
unosi zabawnie brwi. Astoria jedynie wzrusza ramionami.
– Nie widzę,
żebyś się do tego kwapił, więc wzięłam sprawy w swoje ręce!
Draco
przekrzywia głowę i uważnie mierzy ją wzrokiem. Dziewczyna początkowo zdaje się
nie być zawstydzona, ale już po dłuższej chwili zaczyna nerwowo się kręcić.
Draco mimo to nie odrywa od niej wzroku. Czasami zapomina o tym, że Astoria
jest wyjątkowo śliczna. Nie dość, że ma niezwykle bujne i błyszczące włosy to
dodatkowo jej oczy są tak ufne, że czasami Draco nie może oderwać od nich
wzroku. Uwielbia zatracać się w jej spojrzeniu.
– Dobra,
wygrałeś, Draco… – Astoria rumieni się, wciąż czując na sobie wzrok Malfoya.
– Mówiłem ci
już, że jesteś słodka? Zwłaszcza z tymi rumieńcami…
Z zadowoleniem
obserwuje jej reakcje. Dziewczyna odgarnia włosy, a zaraz znów je poprawia.
Draco nauczył się już, że tak właśnie reaguje, gdy jest zawstydzona. Uwielbia
te momenty, gdy naprawdę może odsapnąć, na chwilę zwolnić i pozwolić sobie na
miłe spędzenie czasu w jej towarzystwie.
– Chyba jednak
ja wygrałem – mówi w końcu Draco, a Astoria kręci głową, ale powoli się
uśmiecha.
– Uwielbiasz
stawiać na swoim, zapomniałam… – Śmieje się dziewczyna.
– A kto nie
lubi wygrywać?
Astoria
wzrusza ramionami i pochyla się w jego stronę.
– Czasami
lepiej jest odpuścić, jeśli wiesz, że sprawi to komuś radość…
Draco unosi
zdziwiony brew. Co ona ma na myśli? Szybko jednak zaczyna rozumieć, bo Astoria
wstaje, poprawia swoją spódnicę i niespodziewanie całuje Draco w policzek.
– Do
zobaczenia później – szepcze, niby przypadkiem jej oddech owiewa jego szyję.
Draco jest zbyt zaskoczony, by zareagować, ale gdy w końcu otrząsa się z szoku,
pozwala sobie na głośny śmiech. Zapomniał, że Astoria to przecież sprytna
Ślizgonka.
***
Astoria sprawiła, że zapomniałem, co
chciałem napisać. Chyba już sobie tego nie przypomnę, choćbym nie wiem jak
wiele razy przeczytał swoje wcześniejsze myśli…
Teraz jednak jest coś innego, o czym
chciałbym napisać…
Właściwie to ktoś…
Astoria.
Ostatnio naprawdę spędzamy wiele czasu razem
i skłamałbym, gdybym powiedział, że nie lubię tych spotkań. Astoria jest
cudowną dziewczyną; jest kochana, urocza i zdecydowanie prześliczna. Mam jednak
wrażenie, że jest poza moim zasięgiem… Jakby stała za mgłą… Mgłą tak gęstą, że
nie jestem w stanie jej dosięgnąć…
Zupełnie jakby coś nie pozwalało mi się do
niej zbliżyć. Jakbym nie potrafił dać jej cząstki siebie, którą ona tak usilnie
próbuje zdobyć… Jakby ta cząstka mnie była już przez kogoś zajęta. Jakbym
nieświadomie przywiązał się do kogoś, do kogo zdecydowanie nie chciałem…
Piszę głupstwa, zdecydowanie nie panuję nad
myślami…
Draco
***
– Jestem taka zmęczona! – mamrocze Ginny,
układając głowę na stole.
Hermiona
wzrusza ramionami, nawet nie spoglądając na przyjaciółkę. Jest zbyt zajęta
czytaniem artykułu w Proroku Codziennym: autor opisał w nim swoje teorie
dotyczące przyszłych działań śmierciożerców.
– Nie mogłam
spać tak bardzo się denerwowałam…! Jeśli zawalę dzisiejszy test, chyba się
zabiję!
Ginny spogląda
na Hermionę wyczekującą i nie widząc żadnej reakcji, prycha głośno, a następnie
gwałtownie wyrywa z rąk Hermiony gazetę.
– Czy mogłabyś
mnie posłuchać?! – mówi ostro, choć jej głos lekko drży.
– Przepraszam
– rzuca od niechcenia i zaczyna jeść śniadanie.
Nie tylko
Ginny nie mogła spać. Hermiona również od dłuższego czasu nie może zmrużyć oka
w nocy, a wszystko przez te ataki i skradzione plany… Ostatnie wydarzenia
bardzo wpływają na jej życie: jest rozdrażniona i poddenerwowana, nie potrafi
nawet na chwilę się skupić… Ma złe przeczucia: to co się teraz dzieje jest
przerażająco podobne do sytuacji, która miała miejsce po odrodzeniu się
Voldemorta… Nie chce nawet myśleć, co może jeszcze się wydarzyć… Śmierciożercy
są przepełnieni nienawiścią i chęcią zemsty: ich dowódca nie żyje – tym razem
nie uda im się go wskrzesić – wielu ich pobratymców również zginęło, a jeszcze
większa liczba została już osadzona w Azkabanie…
Hermiona w
głębi serca przeczuwa, że jeśli aurorzy w porę nie złapią śmierciożerców
odpowiedzialnych za te ataki, może dojść do kolejnej wojny… A Hermiona nie wie,
czy po niej zostałaby jeszcze choć jedna osoba, zdolna podnieść się i odbudować
świat.
– Mam tego
dość, Hermiono! – warczy Ginny i podnosi się z miejsca. Jej głos jest ostry,
ale w oczach błyszczą łzy.
Hermiona
marszczy brwi; wygląda zupełnie tak jakby dopiero wybudziła się z jakiegoś
transu. Mruga kilkakrotnie i dopiero wówczas się odzywa:
– Co się znowu
stało?
Zaledwie po
paru sekundach orientuje się, że zadała złe pytanie w bardzo złym czasie. Już
chce przeprosić Ginny, ale ta jedynie kręci głową.
– Mam dosyć
tego, że mówię do ciebie, a ty masz mnie w nosie! Od paru dni chodzisz z głową
w chmurach i nie zwracasz uwagi na nikogo! To irytuje i mnie, i Lunę, ale ona
oczywiście jest zbyt miła, żeby ci to powiedzieć!
– Ja… –
zaczyna Hermiona, ale już po chwili milknie. Wygina usta i wpatruje się w Ginny
twardym wzrokiem. Nie ma zamiaru przepraszać.
Ginny prycha
wyraźnie zniesmaczona zachowaniem przyjaciółki.
– Jak
zrozumiesz, o co mi chodzi to się odezwij. Na razie nie mamy, o czym rozmawiać!
Ginny odwraca
się i z dumnie uniesioną głową, wychodzi z Wielkiej Sali. Hermiona zaciska
mocno usta i ze złością wpatruje się w swój prawie pusty talerz. Nawet nie
spostrzega, że obok niej siadają Dean, Neville i Seamus.
– Co tam u
ciebie, Hermiono? – zagaduje Seamus, jednocześnie nakłada sobie na talerz sporo
jajecznicy.
– Wszystko w
porządku – odburkuje Hermiona. Nic nie
jest w porządku, myśli, ale tylko zaciska jedną z dłoni na serwetce.
– Widziałem
jak wychodziła Ginny – zaczyna Neville, a Hermiona już wie, że za chwilę powie
Neville’owi coś nie przyjemnego…
–
Pokłóciłyście się, co? Ostatnio ciągle się na siebie wnerwiacie, co wam się
stało? – pyta z wyraźnym zainteresowaniem Seamus.
Hermiona aż
trzęsie się ze złości, widząc zachowanie kolegi. W końcu nie wytrzymuje i
odzywa się wściekła:
– Nie mów z
pełnymi ustami, Finnigan! – warczy.
Seamus unosi
ręce do góry w geście poddania się i spogląda na nią ze skruchą. Zapomniał, że
Hermiona jest niezwykle wyczulona, jeśli chodzi o nienaganne zachowywanie się
przy stole…
– Ostatnio
jakoś dziwnie się zachowujesz, Hermiono – mówi cicho Neville. – Rozumiem, że
stresujesz się szkołą i tymi skradzionymi dokumentami, ale to jeszcze nie
powód, żeby się na wszystkich wyżywać…
Hermiona wstaje
gwałtownie od stołu i rzuca na swój talerz serwetkę.
– Dajcie wy mi
wszyscy święty spokój!
Nie bacząc na
zdziwione, a jednocześnie pełne skruchy spojrzenie Neville’a, wychodzi z
Wielkiej Sali. Do rozpoczęcia pierwszej lekcji zostało jeszcze dobre
trzydzieści minut i Hermiona nie wie, co ma ze sobą począć. W końcu decyduje się udać na dziedziniec Sali
Wejściowej, mimo że na zewnątrz jest okropnie zimno. Czuje, że chłodne
powietrze pomoże jej pozbierać myśli, dlatego pcha drzwi i bierze głęboki
wdech, gdy mróz uderza w jej policzki.
Wzdycha głośno
i opiera się o jedną z kolumn, jednocześnie strzepuje śnieg z jednej z ławek.
Nie chce wszystkich denerwować, nie chce też kłócić się z przyjaciółmi, ale
ostatnio po prostu wszystko ją przerasta… Myśli o tym, że wydarzenia z
pierwszej i drugiej wojny czarodziejów mogą się powtórzyć…
Zamyka oczy i
zaciska usta. Merlinie, dlaczego nikt nie rozumie, że znajdują się w naprawdę
tragicznej sytuacji? To oczywiste, że dokumenty zostały wykradzione przez kogoś
współpracującego ze śmierciożercami, jakiegoś sympatyka Voldemorta, który nie wychylał
się w czasie drugiej wojny i który dzięki temu teraz może swobodnie, bez
żadnych podejrzeń, pomagać swoich pobratymcom?
– Cholera! –
klnie cicho pod nosem Hermiona. Ku jej zaskoczeniu, odpowiada jej czyiś cichy
śmiech.
– Nie
wiedziałam, Granger, że używasz takich brzydkich słów…
Obok Hermiony
staje Pansy Parkinson. Ma zaczerwienione policzki, ale nie trzęsie się z zimna
jak Hermiona; jest ubrana w gruby, znacznie większy od niej sweter, wokół szyi
ma owinięty zielony szalik, a na dłoniach nosi czarne rękawiczki. Wydaje się
być zadowolona, ponieważ uśmiecha się lekko, a jej oczy błyszczą nawet w słabym
blasku pochodni.
– Parkinson,
jak miło… – mruczy Hermiona i pociera skostniałe dłonie.
– Wiesz, w
środku jest znacznie cieplej – mówi Pansy i spogląda na Hermionę z
rozbawieniem. Dziewczyna jednak nie odpowiada, dlatego Pansy wzdycha. Chwilę
wpatruje się w Hermionę, aż w końcu z determinacją, ale i głęboko zakorzenionym
w umyśle obrzydzeniem, zdejmuje swoje rękawiczki i podaje je Granger.
Hermiona jednak
wciąż się nie rusza, nie zdolna powiedzieć, choć słowo.
– Szalika ci
nie oddam – mamrocze Pansy. – Wyglądałabyś koszmarnie w slytherińskiej zieleni…
– Parkinson… –
Hermiona prawie nie mruga, cały czas wpatruje się to w dziewczynę, to w
trzymane przez nią rzeczy.
– Och, daj już
spokój! – warczy Pansy i wciska rękawiczki w dłonie Granger. Z trudem
powstrzymuje się przed wzdrygnięciem z obrzydzeniem. Dotknęłam szlamy, myśli z trwogą, ale szybko kręci głową,
odganiając niepotrzebne teraz myśli.
– Parkinson,
naprawdę…
– Granger –
zaczyna Pansy – załóż już te cholerne rękawiczki, bo zaraz odpadną ci palce!
Przydadzą ci się, bo jak widzę, nie śpieszno ci do zamku…
Hermiona kręci
głową, jest tak zaskoczona, że naprawdę nie wie, co mogłaby powiedzieć.
Wszystko, dosłownie wszystko, sprawiłoby, że jej język by się plątał… Nie ma
zamiaru dać Ślizgonce powodu do żartów, dlatego bez słowa zakłada pożyczone
przez Pansy rękawice i już po chwili wzdycha z ulgą: są miękkie i bardzo
ciepłe.
– Co tu
robisz? – pyta po kilku minutach Hermiona. Ciasno oplotła się ramionami, żeby
utrzymać ciepło.
– Chciałam
pomyśleć – mówi zupełnie szczerze Pansy. – Zimą jest tu cicho i spokojnie, nikt
nie ma ochoty siedzieć na zaśnieżonym dziedzińcu.
– Dlaczego
przyszłaś tu teraz? Jest jeszcze
strasznie wilgotno, ciemno i zimno!
Pansy spogląda
na nią swoimi czarnymi oczyma i Hermiona pierwszy raz od dłuższego czasu ma
wrażenie, że znika, kurczy się pod ciężarem wzroku dziewczyny.
– A dlaczego ty tutaj przyszłaś?
Hermiona nie
odpowiada. Dlaczego tu przyszła? Och, bo ma ochotę odsapnąć od duchoty
panującej wewnątrz zamku. Napięcie wiszące w powietrzu w każdej sali, na każdym
korytarzu, w bibliotece, po prostu w każdym hogwarckim pomieszczeniu ją
przytłacza. A tutaj, gdzie chłód przenika przez jej ubrania, jej dłonie robią
się sine, a policzki i uszy zaczynają piec, w końcu może usłyszeć swoje myśli i
spojrzeć spokojnie na to, co ją otacza.
– Też masz
czasem tak, że czujesz się jakbyś spoglądała na wszystko zza szyby? – pyta
niespodziewanie Pansy. – Jakby jakaś mgła otaczała ciebie i tylko ciebie...?
Hermiona
ukrywa podbródek w swoim kołnierzyku i zastanawia się chwilę nad odpowiedzią.
– Wydaje mi
się, że czuję się tak właśnie teraz… – mówi, zupełnie zaskoczona swoją
szczerością.
Pansy opuszcza
głowię; teraz wpatruje się w powoli padający śnieg. Płatki targane przez wiatr
suną wprost na jej twarz; przymyka oczy, pozwalając sobie na chwilę
zapomnienia. Właśnie wówczas się odzywa; jej głos wydaje się Hermionie
zaskakująco obcy i odległy, jakby Pansy była daleko stąd.
– Jestem
bezsilna na wszystko, co wokół mnie się dzieje – szepcze Pansy. – Mój
przyjaciel cierpi, a ja nawet nie mogę mu pomóc… Znowu mogę tylko bezradnie się
temu przyglądać. Mogę go słuchać, mogę pocieszać, ale to wszystko!
Pansy zaciska
dłonie i krzywi się jakby wypowiadane przez nią słowa, sprawiały ból. Zanim
odzywa się ponownie, garbi się lekko, zupełnie jakby chroniła się przed
oceniającym wzrokiem Hermiony.
– Czuję się
jak we mgle… Jakbym stąpała po kruchym lodzie, albo jakby świat zaczął rozpadać
się na drobne kawałki, a ja stałabym na samym jego skraju…
Pansy milknie
i Hermiona z niedowierzaniem, zauważa że dziewczyna się trzęsie. Nie wie jak
zareagować na słowa Pansy, dlatego nie odzywa się nawet słowem.
– Tak –
szepcze w końcu Pansy, jej głos jest zduszony przez z trudem powstrzymywany
płacz. – Tak się właśnie czuję…
Hermiona nigdy
nie zastanawiała się nad cechami, z którymi usposabiany jest dom Salazara.
Teraz jednak zaczyna rozumieć, że nie bez powodu Ślizgonów cechuje między
innymi zaradność i duma. Mimo że Pansy jeszcze chwilę temu zdawała się być w
rozsypce, teraz już tak nie jest; dziewczyna prostuje się, unosi głowę i
delikatnie ociera z policzków łzy. Mruga kilkakrotnie, wyciera kąciki oczu i
parokrotnie rusza śmiesznie ustami, by sprawić, że ślady po płaczu znikną na
dobre.
Nim Hermiona
zdobywa się na odwagę, by zapytać się Pansy czy wszystko w porządku, Pansy już
tego pytania nie potrzebuje… Wygląda
na rozbawioną i zadowoloną z życia dziewczynę, co wprawia Hermionę w
zakłopotanie.
– Wolałabym,
żebyś zachowała tę rozmowę dla siebie, Granger – mówi cicho Pansy. – Byłabym ci
za to… wdzięczna
Hermiona kiwa
głową, bo nie zdolna jest wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Wpatruje się w
odchodzącą Pansy Parkinson i z zaskoczeniem zauważa że czuje się już lepiej…?
Zanim w końcu
decyduje się wrócić do zamku jeszcze przez dłuższy czas wpatruje się w swoje
dłonie odziane w czarne rękawice.
***
– W końcu
piątek!
Pansy z ulgą
rzuca się na zieloną kanapę w Pokoju Wspólnym. Zaledwie kilka minut temu
zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec jej ostatniej lekcji: numerologii. Pansy
jest zdania, że nie powinno się tak ciężkiego przedmiotu jak numerologia,
ustalać w planie tak późno, a dodatkowo jeszcze w piątek! Człowiek wtedy już
nie myśli... Całą godzinę Pansy siedziała prosto i praktycznie się nie ruszała,
jedynie co parę minut odwracała głowę, żeby zerknąć na zegarek…
Teodor słysząc
słowa przyjaciółki, wygina usta w złośliwym uśmiechu. Jest całkiem zadowolony z
przebiegu numerologii, zwłaszcza że udało mu się niezwykle zdenerwować Pansy.
Wciąż jest wściekły za to, że dostał szlaban u Flitwicka!
– A gdzie
zniknął Blaise? – pyta Draco, unosząc głowę znad książki. On, w przeciwieństwie
do trójki swoich przyjaciół, skończył lekcje już godzinę temu.
– Umówił się z
rudą Weasley… – rzuca Pansy i wzdryga się z niechęcią. – Nie wiem, co on w niej
widzi…
– Wolałabyś,
żeby był z Tracey?
Draco
przypatruje się dziewczynie z zaciekawieniem. Pansy zdaje się być lekko
rozdarta; marszczy nos i brwi, a usta wygina w dziwny grymas. W końcu jednak
wzdycha i odzywa się pewnie:
– Jasne, że
widziałabym go z Tracey… Nie pamiętasz już, jacy szczęśliwi byli? Tracey bardzo
go kochała, wciąż kocha! Nie wiem jak Blaise może być takim głupcem:
Weasleyówna nigdy nie zwróci na niego uwagi…
– Skąd ta
pewność? – pyta mimowolnie Teodor.
Pansy prycha
zdegustowana.
– To przecież
takie oczywiste! Wciąż kocha tego swojego Pottera. Chłopak ma ją w nosie,
znalazł sobie nową dziewczynę, ale Weasley cały czas do niego wzdycha!
Draco wzrusza
ramionami i wraca do książki. To nie jego sprawa. Mimo że Teodor i Pansy
dyskutują jeszcze przez pewien czas o Blaisie i Weasleyównie, nie uczestniczy w
tej rozmowie. Nauczył się już, że czasami naprawdę nie warto wtykać nos w nie
swoje sprawy. Czyta jedną z książek przygotowujących do owutemów z eliksirów,
ale niestety gwar w Pokoju Wspólnym nie pozwala mu się należycie skupić. W
końcu wyraźnie rozdrażniony wstaje i łapie swoją torbę.
– Idę do
biblioteki, spotkamy się na kolacji – rzuca do Pansy i Teodora.
– Jasne, ah,
Draco! – mówi Pansy, jeszcze zanim chłopak zdąży odejść. – Gdy skończysz,
pożyczysz mi tę książkę? Potrzebuje jednej rzeczy do eseju.
– Oczywiście –
mruczy Draco i idzie w kierunku wyjścia.
Nienawidzi
położenia Pokoju Wspólnego! O tyle, o ile latem chłód panujący w lochach jest
niesamowicie przyjemny, o tyle zimą wyjście poza salon i dormitoria Ślizgonów
jest katorgą. Draco stara się jak najszybciej dotrzeć do schodów, a potem
niemal wbiega po nich na parter. Jest zły na siebie, że nie włożył swetra,
wtedy byłoby mu znacznie cieplej. W końcu z niemałą ulgą wchodzi do biblioteki.
Tutaj panuje przyjemne ciepło, które powoli rozgrzewa ciało chłopaka.
Draco powolnie
zaczyna lawirować pomiędzy regałami w poszukiwaniu wolnego stolika. Ku jego
ogromnemu zdziwieniu, mimo że jest piątek niemal wszystkie miejsca są zajęte. W
końcu rusza w kierunku działu ksiąg zakazanych, z tego co pamięta stoją tam dwa
miękkie fotele i jeden stolik, a miejsce jest wyjątkowo klimatyczne i ciche.
Wychodzi zza
jednego z regałów i już chce iść usiąść, gdy zauważa postać skuloną na jednym z
foteli. Nim Draco zdąży się wycofać, dziewczyna unosi głowę i Draco spogląda w
brązowe – tak doskonale znane mu – oczy Hermiony Granger.
– Malfoy – kiwa głową na powitanie i ponownie
wraca do czytania swojej książki.
Draco stoi
kilka minut w miejscu, aż w końcu z niemal wyczuwalną niechęcią siada na fotelu
obok Hermiony. Mimo że bardzo stara się nawet nie zerkać na Granger, nie może
się powstrzymać. Niejednokrotnie widywał już ją zatraconą w jakiejś pozycji w
stu procentach. I mimo że chłopak nie mówi o tym głośno, to widok zaczytanej
Hermiony naprawdę mu się podoba. Dziewczyna wygląda wtedy niebywale spokojnie i
delikatnie. Jej włosy opadają na strony, a Hermiona co rusz strząsa je,
marszcząc przy tym brwi i zaciskając usta. Draco może z pewnością powiedzieć,
że książka jest czymś, z czym Hermiona Granger zawsze mu się kojarzyła i zawsze
kojarzyć mu się będzie.
– Ja naprawdę
to widzę, Malfoy – odzywa się dziewczyna. Nawet na chwilę nie unosi głowy z nad
książki.
Draco marszczy
brwi z irytacją. Oczywiście, myśli. Ona zawsze wszystko
wie…
– Co czytasz?
– pyta w końcu Draco, czując dziwną potrzebę rozmowy z kimś.
Hermiona
uśmiecha się lekko.
– To co ty.
Chłopak prycha
głośno.
– I jak
wrażenia?
Hermiona najpierw
marszczy brwi w skipieniu, a następnie podnosi głowę i spogląda na Draco.
Wydaje się być bardzo skoncentrowana, a powaga jej spojrzenia niemal wbija
chłopaka w fotel. Jest naprawdę zaskoczony tym, z jaką łatwością przychodzi mu
przebywanie w jej towarzystwie. Zwłaszcza że teraz robi to bez żadnego
przymusu… Nie wisi już nad nim widmo śmierci matki, a Granger nie jest już
ostatnią deską ratunku… Teraz siedzi tutaj nie dlatego że nigdzie indziej nie
było miejsce, gdyby chciał dosiadłby się do któregokolwiek innego stolika… Jest
tutaj, bo świadomie podejmuje taką decyzję, bo potrzebuje jej
towarzystwa…
– To chyba
jakieś nieporozumienie! – mówi w końcu Hermiona. – Nie rozumiem, co autor
chciał udowodnić w tej książce!
Draco z
zaskoczeniem, ale i zadowoleniem, zauważa że mają taką samą opinię.
– Nie
przeczytałam jeszcze wszystkiego – kontynuuje Hermiona – ale jestem już mniej
więcej w połowie i jak do tej pory jedyne co wywołała u mnie ta książka to
wielką irytację!
– Skoro tak ci
się nie podoba, po co jeszcze ją czytasz?
– Bo to
lektura obowiązkowa, oczywiście! – mówi z dumną Hermiona, a zaraz potem dodaje
szybko: – No i liczę, że jednak jeszcze zmienię zdanie…
Draco
mimowolnie uśmiecha się lekko, czym zaskakuje Hermionę. Mija chwila nim
dziewczyna również unosi kąciki ust.
Rozmawiają
jeszcze przez bardzo długi czas. A ja z zadowoleniem obserwuję scenę, która ma
miejsce przed moimi oczyma. To kolejny etap znajomości Hermiony i Draco,
kolejne pokonane uprzedzenia i kolejne wspólnie spędzone chwile. Draco i
Hermiona gwałtownie gestykulują, żywo dyskutują, a także zaciekle kłócą się,
gdy mają odmienne zdanie. A wszystko to ma miejsce tutaj; przy stoliczku
nieopodal działu ksiąg zakazanych w bibliotece. To ich nowe wspólne miejsce,
przy którym jeszcze nieraz spędzą razem czas.
To kolejne
miejsce, które pisze ich historię.
***
Wszystko
okrywa mgła.
Ściany.
Schody. Poręcze. Ludzkie twarze zasnute są mgłą. Wszystko, co tak dobrze znane,
teraz gdy Pansy biegnie w kierunku Pokoju Wspólnego, wydaje się obce. Właśnie
otrzymała list, a wraz z nim straszną wiadomość. O tym, czego za chwilę dowiedzą
się Ślizgoni, jutro będą wiedzieli wszyscy. Prorok Codzienny nie ominie takiej
sensacji.
W końcu Pansy
z trudem, przez łzy, wypowiada hasło i wpada do salonu. Na kanapach przy
kominku siedzi cały rocznik siódmy, a także kilka osób z roku szóstego…
– Pansy? –
pyta Teodor, zrywa się z miejsca tak jak kilka innych osób, w tym Draco, Blaise
i Dafne.
Pansy jedynie
głośno szlocha i pozwala, by przyjaciele posadzili ją na jednym z foteli. W
końcu udaje jej się wykrztusić:
– Nie żyje…
Gregory Goyle został zamordowany przez śmierciożerców…
No tak, ciężko czyta się książkę, ktorej akcja jest przynudnawa lub irytująca; no ale cóż może nadzieja xd Astoria piękna i porywająca, wie, jak się lody kręci - a Draco to docenia ;) Hermiona przemarznięta i Pansy pełna dumy? - ciężki, upokarzający kontakt...śmierć śmierciożercy Gregory - to dobrze czy źle? Chyba dobrze, jak sama nazwa wskazuje? ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem prawie nic :P
Usuńśmierciożercy zabijają tych, których uważają za zdrajców bo w ostatniej chwili przeszli na stronę dobra. Wychodzi na to, że Gregory był byłym śmierciożercą a więc jego smierć nie do końca była czymś pozytywnym. Rzeczywiście rozumiesz prawie nic...
UsuńBardzo dziękuję za komentarz ;). Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, ale pierwsze zdanie odnosi się do wypowiedzi Hermiony na temat czytanej lektury obowiązkowej? Ja osobiście czasami mam właśnie tak jak Hermiona, że nawet jak mi się coś naprawdę mocno nie podoba to staram się jednak doczytać do końca, bo może jednak jeszcze zmienię zdanie XD
UsuńTak, faktycznie Astoria właśnie miała wyjść na taką delikatną, piękną, a przy tym sprytną Ślizgonkę ;)
Jeśli zaś chodzi o Gregory'ego, to jego śmierć dla, np. Gryfonów: może wydawać się czymś dobrym, ale dla Pansy i reszty Ślizgonów - osób, które znały Gregory'ego od zawsze, z którym jedli przy tym samym stole w szkole, siedzieli w ławce, itp. to wydarzenie wydaje się naprawdę wstrząsające.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz :)
Świetny rozdział. Bardzo podobała mi się rozmowa Draco z Astorią chociaż nie będę ukrywać, że ich relacja trochę mnie niepokoi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo poruszyła mnie scena spotkania Pansy z Hermioną... widać jak na dłoni jak Pansy walczy z wpajanymi od dziecka zasadami. Fajnie wyszło rownież to, że Hermiona nie zdążyła zareagować na wyznanie Pansy. Sama nie wiedziałabym co powiedzieć w takiej sytuacji. Zacieśnianie relacji Draco z Hermiona rownież wyszło rewelacyjnie. Bardzo naturalnie.
Jak zwykle świetne opisy i rewelacyjne dialogi. Wspaniale ukazujesz emocje siedzące w naszych bohaterach. Ich przemyślenia.
Czekam na kolejny rozdział :) s.
Dziękuję bardzo ;)! Cieszę się, że scena Draco i Astorii się spodobała, tak samo zresztą jak scena Pansy i Hermiony ;)
UsuńNaprawdę dziękuję za miłe i ciepłe słowa! <3 :* Dają wiele siły i motywacji do pisania, dziękuję raz jeszcze :*!
Rozdział cudo! Twoja Pansy jest świetna. Prawdziwa ślizgonka i strasznie, ale to strasznie podoba mi się jej charakter. Cieszę się,że Draco i Hermiona zaczęli rozmawiać,a co do Astorii; wydaje się słodka, jednak mam nadzieje,że nic nie wyniknie między nią a Draco.
OdpowiedzUsuńCóż, życzę dużo, dużo weny! A ja czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo cieszę się, że Pansy przypadła do gustu 😉 Starałam się stworzyć ją po swojemu. Bez powielania wielu bezsensownych schematów i sądząc po tak wielu pozytywnych opiniach, mam wrażenie,że mi się to udało 😊
UsuńScenę Draco i Hermiony pisało mi się świetnie i jestem z niej bardzo zadowolona 😉 A zwłaszcza cieszę się na myśl o tym, że jeszcze trochę a takich scen będzie znacznie więcej 😏
Dziękuję za cudowne słowa ❤❤
Cudowny rozdział! Jednak niepokoi mnie troche realacja Draco i Astorii. Wolałabym tam widzieć Hermione :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie Twoje postacie z ekipy Draco, widać, że każdy z nich jest inny, jednak wszyscy razem tworzą prawdziwą paczkę przyjaciół. O Pansy już nawet nie wspomnę, jeden z moich ulubionych charakterów w Twoim opowiadaniu.
Czekam na kolejny rozdział i życzę mnóóóstwa weny!
Dramione niedługo będzie, a jak już się pojawi to raczej każdy będzie zadowolony 😏😏
UsuńCieszę się, że lubisz Pansy. Ja właściwie uważam ją za jedną ze swoich lepszych postaci 😉
Dziękuję za wszystko ❤❤
Och, kolejny wspaniały rozdział :) Od razu dzień stał się piękniejszy xd Nie mogę powiedzieć, że opowiadanie robi się coraz ciekawsze, ponieważ od początku wciągnęło mnie bez reszty ;) Weny życzę i, mam nadzieję, do rychłego zobaczenia!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ❤❤
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał 😉
Merlinie, Astoria jest taka słodka i urocza, że nie wiem, co myśleć! Chyba mnie trochę irytuje swoim zachowaniem, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że nie ma złych intencji i to wszystko naturalnie jej przychodzi. Nie wiem, czy po tej ostatniej wypowiedzi u mnie zaplusowała czy wręcz przeciwnie. Haha, mam do niej ambiwalentny stosunek! ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że postaci nie są idealne (oprócz Astorii! xD), np. Hermiona, która nie jest najlepszą przyjaciółką, że są kłótnie i wkurzanie się.
A na koniec oczywiście bomba totalna. Wyobrażam sobie, jaka musiałaś być uradowana móc to nam wreszcie przekazać w taki sposób. :D
Powoli małymi kroczkami zbliżamy się do jakiegoś przełomu z Dramione? :D
Duuużo weny! Buziaki! :*
Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa, kochana ❤
UsuńAstoria faktycznie sprawia wrażenia takiej słodkiej, delikatnej dziewczyny. Od początku właściwie miałam taki zamysł;żeby była dokładnie taka jak tutaj 😉
Wiesz jak kocham mieszać w życiu naszych bohaterow, prawda? Zobaczymy, co tam z tym dramione w najbliższym czasie będzie 😏
A końcówka; Boziu, ale miałam satysfakcję z tego jak ją napisałam! Niby krótka, parę zdań, ale jestem niezwykle zadowoloną tego jak pprzedstawiam zachowanie Pansy. Może nie jest jakiś idealny fragment, itp., ale ja jestem z niego dumna 😊😊
Jeszcze raz dziękuję, kochana! Buziaki ❤😘
Hejo hejooo 😉
OdpowiedzUsuńJakkolwiek bym się nie cieszyła z kolejnego spotkania naszej pary, które dodalo pikanterii (długo przeze mnie oczekiwanej), to jednak wszystko przysłania niebezpieczna, zatrważająca relacja z Astorią, która jeśli jej życie miłe, powinna zostawić pana blondyna i to definitywnie. Czyż nie widzi, że on wzzdycha do kogoś innego, jedynie sam nie jest skory tego przyznać? Astorio, ja nie straszę. Ja ostrzegam 😋😉
Btw piękny tytuł ❤
Pozdrawiam serdecznie
Iva Nerda
Hej, hej!
UsuńOch, biedna Astoria. Muszę ją uprzedzić, żeby uważała 😂
Jak pisałam już Serenie; wszystko będzie dobrze. Nie zapominajmy, ze jednak to jest dramione 😊
Cieszę się, że rozdział się spodobał. Bardzo dziękuję za miłe słowa, kochana ❤
O rety pełen emocji rozdział.
OdpowiedzUsuńUwielbiam gdy Draco i Hermiona są obok siebie, chociaż Ginny trochę przesadziła.
Przynajmniej moim zdaniem. Ale i Hermiona też nie jest do końca w porządku. I jeszcze ta Astoria. Nie wiem czemu, ale nigdy za nią nie przepadałam. Sama nie wiem po prostu coś w tym jest niepokojącego.
I ta końcówka... miałam łzy w oczach wiesz?
Dawno nie zostałam tak poruszona.
czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że rozdział wywołał wiele różnych emocji 😏 Właśnie taki był zamysł.
UsuńSpokojnie, w końcu to dramione, prawda? Astoria raczej nie powinna dużo nabroić... Chociaż nigdy nic nie wiadomo 😉
Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa, kochana ❤
Na początek Astoria. Nie spodziewałam się, że jej postać znowu namiesza w głowie Draco. Podoba mu się, to widać, ale być może to tylko zauroczenie... Które nie ma szans z czymś dojrzalszym i głębszym, co zaczyna go łączyć z Hermioną. Już mówiłam, że jestem całym sercem za Dramione, ale relacja z Astorią też jest ładna i urocza.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że z wielką przyjemnością czytałam fragment o Hermionie i Pansy. Dziewczyny, przez to że są swoimi przeciwieństwami, mają fajną interakcję. Wręcz chemię, bym powiedziała xD
Podobały mi się też nawiązania do mgły w tym rozdziale :)
I ta końcowa wiadomość... Wojna znów zbiera swoje żniwa.
Pozdrawiam :*
Zapewne nikt nie sądził, że Astoria znów się pojawi 😏 Ale będzie tutaj coraz częstszym gościem. Pytanie tylko, jako kto?
UsuńCieszę się, że rozmowa Pansy i Herm się spodobała ❤
Dziękuję, kochana, za przemiłe słowa ❤😘
Wreszcie jestem! Wybacz, że dopiero teraz, ale byłam w rozjazdach i nie miałam czasu. Szukane pracy mnie wykończy :/
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Astoria miło mnie zaskoczyła. Jest taka urocza, ale mam nadzieję, że nasze dramionki wygrają.
Podminowana Hermiona to istna chmura gradowa! Zaskoczyło mnie to, że tak fajnie się dogaduje z Pansy. Mówiłam, że ją uwielbiam?
Scena dramione taka ideolo <3 Normalna rozmowa i ta zgodność odnośnie książki <3 Kocham ich!
Skoro było słodko i uroczo to ofc musiało być bum w postaci informacji o śmierci Goyle'a. W sumie mi go szkoda :(
Czekam na kolejny rozdział, życząc weny i czasu.
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Cieszę się, że postać Astorii się podoba ;)!
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa, kochana :*! Tak, kolejne rozdziały będą nieźle zaskakiwać, jeśli chodzi właśnie o te nieustające ataki śmierciożerców, ale powoli już zbliżamy się do rozwiązania całej sprawy ;)
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i życzę Ci powodzenia w szukaniu pracy. Nie zniechęcaj się, kochana, jestem pewna, że będzie dobrze! ;)
Super rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego. Pozdrawiam cieplutko😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo 💕 Również pozdrawiam 😘
Usuń#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
OdpowiedzUsuńZ góry zaznaczę, że planuję napisać komentarz pod możliwe każdym rozdziałem, bo opowiadanie naprawdę mi się podoba.
Co mogę napisać o "Wschodzie"... Mamy tu przede wszystkim naprawdę ciekawą fabularnie historię. Świetnie zbudowane postaci, które nie są stałe, a płynne w charakterze. Interesująca narracja, co prawda, do której trzeba się nieco przyzwyczaić.
Moją ulubioną sceną do tej pory pozostaje zdecydowanie jedna z pierwszych rozdziałów, gdzie ukazałaś Weasleyów po utracie Freda. To było naprawdę autentyczne.
Czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam,
E.
Dziękuję bardzo za miłe słowa :). Cieszę się, że opowiadanie się spodobało i że jednak przekonałaś się do narracji :D.
UsuńRównież pozdrawiam! :*