Witajcie, kochani!
Dziękuję serdecznie za Wasze miłe słowa pod poprzednim rozdziałem, zachęcam również do wyrażenia Waszego zdania również pod tym :). To wyjątkowo motywuje :D.
Dziś przedstawiam Wam ostatni rozdział części 1, tj. Zagubione dusze. Kolejne będą dotyczyć już części 2, tj. Żelaznej klątwy. :)
Na rozdział 6 zapraszam 1 września :D
Jeśli oczywiście macie takową chęć i Wschód słońca się Wam podoba zachęcam do oddania głosu na niego w ankiecie obok, opowiadanie bierze udział w konkursie na blog miesiąca: lipiec.
Zapraszam Was serdecznie na mój drugi blog: Auror z wymiany.
A teraz zapraszam do czytania! :) Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu ;).
Buziaki,
Charlotte
Betowała: Cassie McKinley
Jeśli oczywiście macie takową chęć i Wschód słońca się Wam podoba zachęcam do oddania głosu na niego w ankiecie obok, opowiadanie bierze udział w konkursie na blog miesiąca: lipiec.
Zapraszam Was serdecznie na mój drugi blog: Auror z wymiany.
A teraz zapraszam do czytania! :) Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu ;).
Buziaki,
Charlotte
Betowała: Cassie McKinley
***
Milczenie
To, że milczę, nie znaczy,
że nie mam nic do powiedzenia.
~ Jonathan Carroll
Milczy, gdy
Ginny spogląda na nią oczami pełnymi łez. Milczy, gdy dłonie Ginny zaciskają
się na jej nadgarstku. Milczy, gdy Ginny osuwa się w jej ramiona z cichym
szlochem. Hermiona nic nie mówi, ale ma wrażenie, że gardło pali ją niczym
ogień, jakby wykrzyczała miliony nic nieznaczących słów. A jej umysł wiruje,
jedno jedyne zdanie krąży w jej myślach: Co zrobiłaś, Hermiono?! – wszeptane
przez Ginny.
Głaszcze Ginny
po włosach jedną ręką, a drugą podaje pergamin Lunie. Wiem, co na nim widnieje
– to zguba. Kilka pustych słów napisanych zgrabnym pismem. Słowa zwiastujące
rozpacz i smutek:
Podziękuj Hermionie, po spotkaniu z nią
uzmysłowiłem sobie, że nasz związek powinien się skończyć.
Harry Potter
– Ginny… –
Hermiona odsuwa od siebie przyjaciółkę. Widzę ból na twarzach dziewcząt i czuję
poczucie winy Hermiony, choć tak naprawdę nic nie zrobiła.
– Jak to się
stało? Co mu powiedziałaś… – pyta szeptem. Nie wyciera łez, wie, że to bez
sensu, zaraz znów popłyną.
– Spotkałam
się z nim. Musiałam, Ginny. Przepraszam…
– Nie mówiłaś
nam, Hermiono – mówi ciepłym głosem Luna. Jest najbardziej opanowana.
– Chciałam
dobrze… Przyszedł z… – przerywa. Nie chce mówić o kłótni z Ronem, gdyby mogła,
nie powiedziałaby nic, ale musi wyjaśnić Ginny, co tak naprawdę się stało.
Przełyka ślinę i kręci głową. – Spotkaliśmy się tutaj, rozmawialiśmy
kilkanaście minut. Musiałam sprawdzić, co się z nim stało… Był oschły,
złośliwy, to nie był nasz Harry… – szepcze.
Wciąż przeżywa
to spotkanie. Harry i Ron, jej najlepsi przyjaciele… Ma łzy w oczach, tak wiele
z nimi przeszła, wcześniej liczyła, że już zawsze będą razem. Pozwalała błądzić
swoim myślom w przyszłość, gdzie wychodzi za Rona, gdzie Harry jest mężem
Ginny, gdzie w końcu staną się prawdziwą rodziną.
Życie jednak pisze dla niej inną historię,
lecz wciąż wyjątkową i piękną…
– Zapytałam
się, czemu tak się zachowuje, co się zmieniło i on… Och, Ginny, tak bardzo mi
przykro!
– Co się
stało, Hermiono? Co on ci powiedział?! – Usta ma sine, a oczy załzawione.
Pozwala, by Luna złapała ją za dłoń i ścisnęła w geście pocieszenia.
– Poznał kogoś
– wyznaje. – Wtedy w maju…
Ginny wciąga
gwałtownie powietrze, a później z trudem łapie oddech. Całe szczęście, że ich
stolik znajduje się w najgłębszej części lokalu inaczej stałyby się obiektem
zainteresowania, a tego byłoby już za wiele dla biednej Ginny. Gdy wpadła
spóźniona o kilka minut do cukierni, na jej ustach widniał uśmiech. W rękach
trzymała kopertę od Harry’ego. Myślała, że to dobry znak, chciała otworzyć ją
razem z przyjaciółkami. Niestety, myliła się, list skrywał wiadomość, której
nigdy nie chciała otrzymać.
Panuje między
nimi milczenie. A jedyne dźwięki dochodzą z innych stolików. Wesołe szepty,
głośne śmiechy, dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Cisza tworzy się wokół
nich jak bańka; delikatna, czekająca aż ktoś ją przebije. Tak naprawdę chcą
krzyczeć. Luna z bezradności, Ginny ze smutku i żalu, a Hermiona ze złości.
Jednak ich krzyki powstrzymują mury cukierni. Prawdą jest, że Pure-Butter stała się częścią tej historii i pozostanie
nią już na zawsze.
Czekam, aż
Ginny się odezwie. To ona musi rozbić tę bańkę, tylko ona może rozwiać aurę
milczenia. Gdy w końcu to robi, niemal wzdycham.
– Ja… To jest
to, czego obawiałam się najbardziej… – szepcze. – Ale wiedziałam, że to w końcu
nastąpi…
– Ginny, tak
bardzo przepraszam – mówi Hermiona.
– Przecież to
nie twoja wina, to nie ty podsunęłaś mu pod nos jakąś dziewczynę – odpowiada
zgorzkniałym głosem. – To boli, ale minie, przejdzie mi…
– Ginny…
– Będzie
dobrze, do cholery! – wybucha, lecz po chwili dodaje cicho: – Musi kiedyś być,
prawda?
– Na pewno
będzie, życie czasem musi być okrutne… – mówi Luna i obejmuje Ginny ramieniem.
To samo robi Hermiona. Trwają przytulone do siebie i pozwalają, by negatywne
uczucia opuściły ich ciało i umysł.
Luna ma całkowitą
rację, życie czasami musi być okrutne, by
potem mogło być pełne szczęścia…
Siedzą kilka
długich chwili zastygłe w bezruchu i pochłonięte milczeniem. Ono je uspokaja i
wycisza. Wskazówki zegara wciąż zmieniają położenie, lecz one czują się dobrze
w swoim ciepłym uścisku. Nagle cukiernię wypełniają nasycone zgryźliwością i
jadem szepty. Ciche okrzyki zdumienia zaczynają dominować w pomieszczeniu.
Hermiona unosi głowę i spogląda w kierunku drzwi, wciąga gwałtownie powietrze,
a później niemal zapomina oddychać.
– Merlinie… –
szepcze. – To Malfoy…
***
Trwa w
milczeniu. Siedzi przy jej łóżku, dotyka swoją dłonią jej i czeka. Ma nadzieję,
że dziś się wybudzi. Niestety, ja wiem, że to nie nastąpi. Ani dziś, ani jutro,
ani nawet pojutrze. Jeszcze nie jest odpowiednia pora. Ona dopiero nadejdzie.
Przyglądam się
mu, staram się lepiej poznać jego uczucia; rozdrażnienie, złość, bezradność… Tak
bardzo chcę powiedzieć mu: Draco, będzie dobrze! Twoje życie będzie dobre… Możesz mi wierzyć, wiem to dokładnie!
– Paniczu? –
Skrzat kłania się przed Draco. – Panicz Zabini przyszedł, wpuścić go?
Draco kiwa
lekko głową. Nie odzywa się od piątkowego wieczoru. Nie ma na to siły, czuje
się tak, jakby jakaś jego cząstka powoli obumierała. Milczenie koi jego ból.
Trwanie w swoich myślach go uspokaja.
Skrzat znika,
a Draco wzdycha głośno. Puszcza rękę matki i wstaje. Poprawia czarną marynarkę,
która i tak nie leży na nim tak jak powinna… Teraz jest na niego za duża; zmizerniał
i schudł. Od dłuższego czasu nie odżywia się tak, jak powinien. Nie może, jest
zbyt zdenerwowany, zagubiony i przejęty.
Wychodzi z
sypialni matki i niemal wpada na Blaise.
– Cześć… –
mówi Blaise i zaczyna przyglądać się przyjacielowi z niepokojem. – Jesteś
gotowy?
Draco kręci
przecząco głową. Prawda jest taka, że Draco jeszcze długo nie będzie gotów na
powrót do swojego dawnego życia, a gdy już będzie, nie zrobi tego… Zacznie się
zmieniać na lepsze i wiele dzięki temu zyska. Jego życie się odmieni.
– Draco,
obiecałeś… Nawet nie wiesz, jak Pansy się cieszy z tego spotkania. Albo Teodor!
Tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Nie odcinaj się znów. Wyjście dobrze ci
zrobi, mówię ci, że…
Unosi dłoń,
sprawiając, że Blaise przestaje mówić. Czuję zawód, że nie przerywa swojego milczenia,
ale wiem, że zrobi to już niedługo…
– Proszę cię.
Nie pomożesz jej, gdy będziesz się izolować. Weź płaszcz i chodź ze mną,
błagam… – mówi z naciskiem Blaise. Łapie przyjaciela za ramię i trzyma mocno.
Cały czas patrzy mu w oczy.
Chłopak nie ma
siły wyrwać się przyjacielowi. Pozwala, by ten popchnął go w kierunku skrzata
trzymającego okrycie. Zakłada je z ociąganiem, nawet nie spoglądając na Zabiniego.
– Chodź… –
mruczy Blaise.
Dzień jest
wietrzny i deszczowy. Draco wkłada dłonie do kieszeni. Tak długo nie wychodził,
że odzwyczaił się od chłodnych kropli moczących jego ciało i ubranie, od
zimnego, porywistego wiatru starającego się go przewrócić. Wdycha świeże
powietrze, z zaskoczeniem zauważa, jak tęsknił za przebywaniem poza dworem. Od
bardzo długiego czasu z niego nie wychodził, jest niemal szczęśliwy, że
pozwolił Blaise’owi wyciągnąć się na zewnątrz.
– Nie
odezwiesz się do mnie? – pyta spokojnie Blaise.
Draco kręci
głową, nawet nie spoglądając na niego.
– Jak wolisz.
Najpierw pójdziemy do Madame Malkin po odbiór naszych szat – mówi. – Zamówiłem
je dla nas wcześniej – dodaje, widząc pytające spojrzenie Draco. – Następnie do
Piór Amanuensisa, a zaraz potem wstąpimy po książki do Esów i Floresów. O szesnastej jesteśmy umówieni z Teo i Pansy
w Pure-Butter. Zanim tam pójdziemy wpadniemy jeszcze do sklepu z kociołkami, w
końcu to obok cukierni. Pasuje ci?
Draco kiwa
głową i opuszcza ją. Docierają do bramy, Draco unosi dłoń, a ta otwiera się ze
zgrzytem. Gdy są poza terenem posesji Malfoyów, Blaise chwyta przyjaciela pod
ramię i teleportuje ich przed Dziurawy Kocioł.
Bar jest jak
zawsze pełen czarodziejów. Siedzą przy barze lub stolikach, jedni popijają
alkohole, inni cicho rozmawiają. Draco, idąc, stara się nie podnosić głowy, a
już tym bardziej nie zwrócić na siebie uwagi. Niestety, potrąca mężczyznę,
który upuszcza kufel z piwem i wydaje z siebie okrzyk zaskoczenia.
– Uważaj jak
łazisz! – warczy i mruży oczy. Przygląda się Draco, lecz dopiero po chwili
uświadamia sobie, kto przed nim stoi. – Młody Malfoy… – mówi głośno, czym
zwraca na nich uwagę kilku siedzących w pobliżu osób. – Jak śmiesz w ogóle się
tutaj pojawiać, śmierciożerco?!
– To miejsce
jest dostępne dla każdego – odpowiada chłodnym głosem Draco. – A teraz
przepraszam, śpieszę się.
Unosi dumnie
głowę, wymija mężczyznę i kieruje się w stronę przejścia na Pokątną. Blaise
mruga zdezorientowany, nie za bardzo wie, kim był ten czarodziej i skąd znał
Draco. Jednocześnie jest zaskoczony; Draco się odezwał!
– Draco? –
pyta. – Kim był ten…
– Każdy zna
Malfoyów, Blaise. – przerywa mu. – Każdy wie, co zrobiliśmy i kim byliśmy.
Wszyscy czytali o moim procesie i wszyscy wiedzą, jak wyglądam – mówi cicho.
– To było
kilka miesięcy temu…
– Ludzie mają
dobrą pamięć.
– Cóż,
przynajmniej się odezwałeś…
Blaise
uśmiecha się z wymuszeniem. Jest mu żal przyjaciela. Wie, że ludzie nigdy nie
zapomną, że Malfoyowie służyli Voldemortowi. Gdy Ministerstwo Magii ogłosiło
datę procesu Draco i pani Malfoy, społeczeństwo było zachwycone. Liczyło, że
Malfoyowie zostaną zasłużenie ukarani. Ku ich niezadowoleniu zarówno Narcyzę
jak i Draco uniewinniono. Narcyzę, gdyż nie działała bezpośrednio w kręgach
śmierciożerców, a Draco dlatego, że został do służby Voldemortowi przymuszony i
działał pod wpływem presji i groźby. Musiał jedynie wpłacić wysoką grzywnę.
Ludzie do tej pory są z tego powodu wściekli, a ich agresję potęguje fakt, że
Draco zaraz po procesie opuścił kraj i nie mieli możliwości konfrontacji z nim.
Blaise staje
zaskoczony. Właśnie dociera do niego pewien fakt; Draco jest dziś po raz
pierwszy od wojny na Pokątnej!
– Dlaczego mi
nie powiedziałeś? – pyta z wyrzutem, doganiając przyjaciela. – Czemu mi nie
powiedziałeś, że nie byłeś tutaj od maja…
– A czy to
ważne? – mruczy. – To nic nie zmieni, ludzie i tak będą się na mnie patrzeć z
pogardą i złością.
Blaise nie
odzywa się już. Nie wie, co mógłby powiedzieć. Nigdy nie służył Voldemortowi,
nigdy nie określił, po której stronie stoi. Jego postawa była neutralna.
Zakupy mijają
im w ciszy. Wchodzą do sklepów, wybierają produkty, płacą i wychodzą. Milczą,
choć Blaise już kilkakrotnie próbuje się odezwać, niestety, nie wie od czego
zacząć. Kilka minut po szesnastej wchodzą do cukierni. Draco znów jest obiektem
szeptów i złowrogich spojrzeń. Znosi jej jednak i Blaise czuje z tego powodu ogromną
dumę. Ja również cieszę się, że Draco jest silny, nie może się poddać, to by
znaczyło, że przegra.
Pansy i Teodor
zajmują stolik przy oknie. Oboje wstają, gdy Blaise i Draco podchodzą do nich.
W oczach Pansy lśnią łzy. Mimo wyraźnej niechęci Draco przytula go mocno,
kładzie mu głowę na ramieniu i przymyka oczy.
– Nawet nie
wiesz jak się cieszę… – szepcze. – Tęskniłam za tobą…
Jest
zaskoczony, ale jest mu przyjemnie. Obejmuje ją i opiera brodę na jej głowie.
Wzdycha tak dobrze znany mu zapach fiołków.
– Ja za tobą
też tęskniłem, Pansy.
Odsuwa ją od
siebie lekko, by zaraz poczuć czyjąś dużą dłoń na ramieniu. Teodor uśmiecha
się.
– Dobrze cię
widzieć, przyjacielu! – mówi i klepie go po plecach, a także podaje dłoń, którą
Draco ściska.
Czują, że są
obserwowani. Wiele złowrogich spojrzeń, co chwilę mknie w ich kierunku, a
nieustanne szepty docierają do ich uszu. Mimo to starają się robić dobrą minę
do złej gry. Przede wszystkim Draco próbuje to ignorować.
Pansy siedzi
obok Draco. Po kilku minutach krępującej ciszy chwyta Draco za dłoń i ściska ją
mocno. Chłopak przygląda się jej ze zdziwieniem.
– Wyglądasz
kiepsko – zaczyna – czy stało się coś, co powinieneś nam powiedzieć?
– Nie, Pansy –
ucina ostro i wyrywa rękę.
– Jesteś blady
i wychudzony – zauważa Teodor. – Aż tak martwią cię te komentarze i opinia
czarodziejów? – pyta spokojnym głosem.
Draco prostuje
się, jego postawa wyraża zdystansowanie i czujność.
– To nie ma
znaczenia, ludzie zawsze będą gadać.
– Czyli, o co chodzi? – pyta Pansy. Gdy nie
otrzymuje żadnej odpowiedzi szybko spogląda na Blaise’a i odzywa się ponownie:
– Czy to ma związek z twoją matką? – Jej głos jest delikatny i czuły, lecz
spojrzenie przenikliwe i zdecydowane.
Draco wstaje
gwałtownie, niemal przewracając krzesło. Łapie płaszcz, lecz Blaise chwyta go
za ramię i ciągnie z powrotem na krzesło.
– Siadaj, nie
dawaj im kolejnych tematów do rozmów – warczy Blaise.
– Powiedziałeś
im – mówi ze złością Draco. – Powiedziałeś, chociaż prosiłem, żebyś tego nie
robił, do cholery! – unosi się.
– Blaise
chciał dobrze – odzywa się Pansy. – Nie powinieneś mieć mu tego za złe! Stara
się ci pomóc.
– To nie jest
wasz sprawa!
– Uspokój się.
– Teodor jak zawsze stara się zapanować nad sytuacją. – Uspokój się i posłuchaj
nas; jesteśmy przyjaciółmi od pierwszej klasy! Cokolwiek by się nie działo
zawsze przy tobie będziemy, zrozum to wreszcie! Sam sobie z tym nie poradzisz…
– dodaje nieco spokojniejszym niż wcześniej głosem.
– Jakbyście wy
mieli jakikolwiek pojęcie o tej klątwie…! Z wami czy bez was, to nie ma
znaczenia – Prycha głośno. – Nie ma lekarstwa.
– Pomożemy ci
szukać, coś znajdziemy, obiecuję! – mówi błagalnym głosem Pansy.
– Nienawidzę
obietnic bez pokrycia – warczy Draco, ale czuje wsparcie przyjaciół. Powoli
wycisza się, a jego twarz przybiera spokojny wyraz.
– Więc
obiecujemy pomoc w szukaniu – poprawia Pansy Teodor. – To możemy zrobić.
– Musisz nam
tylko pozwolić – odzywa się Blaise. Kładzie dłoń na ramieniu Draco. – Jedno
słowo, Draco, tylko jedno słowa.
Draco wzdycha
i kręci głową ze zrezygnowaniem.
– Pomożemy ci
– naciska Pansy.
– Zgoda – mówi
w końcu Draco. – Proszę, pomóżcie mi… – dodaje szeptem.
***
Wiem, że dziewczęta
są ciekawe. Bo kto by nie był? Draco dosłownie zapadł się pod ziemię! Gazety
wielokrotnie pisały o jego tajemniczym zniknięciu, określano ją jako ucieczkę.
Ginny, Luna i Hermiona obserwują go uważnie. Przyglądają się jak prowadzi
ożywioną dyskusję z Parkinson, Nottem i Zabinim, są zszokowane tym, że po takim
czasie pojawił się w towarzystwie przyjaciół na Pokątnej.
– Myślicie, że
wracają do Hogwartu? – pyta Luna.
– Wracają –
odpowiada Hermiona. Wskazuje na kilka paczek stojących przy stoliku. – To
książki i przybory, spójrzcie na logo.
Na pudełkach
faktycznie widnieją znaczki z nazwami firm i sklepów. Hermiona jak zawsze jest
uważnym obserwatorem.
– Jak on śmiał
się tu pokazać… – W Ginny wzbiera gniew. Nie mówi tego, ale ja wiem, co myśli o
Draco: śmierciożerca, który tylko dzięki szczęściu uniknął celi w Azkabanie.
Hermiona
przygląda się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Owszem, wiele wycierpiała
przez Malfoya, płakała, zamykała się w sobie, chodziła niczym cień; przybita i
załamana. Nie lubi go i nie szanuje, szczerze nim gardzi. Jednak nigdy nie
zakwestionowała wyroku. Jeśli Wizengamot uznaje, że ktoś jest niewinny,
naprawdę tak jest. Dlatego mimo swojej niechęci względem niego przerywa pełen
agresji wywód Ginny wyjątkowo spokojnym głosem.
– Ginny, nie
denerwuj się, po prostu go ignoruj – mówi ciepło.
– Hermiona ma
rację, dość ludzi ma ochotę go zamordować – dodaje Luna i unosi kąciki ust.
– Ignoruj –
prycha i drapie się po policzku. Wciąż ją swędzą od wcześniejszych łez. – Nie
zasługuje nawet na to, ale niech będzie – mruczy. Mruży oczy i wzdycha głęboko.
Jest jak tykająca bomba, kumulacja wszystkich uczuć…
Hermiona kiwa
głową na potwierdzenie wcześniejszych słów. Zabawne, bo wiem, że i tak Hermiona nie wytrwa w swoim postanowieniu…
Koniec części 1
No i jest, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam z kolejnego rozdziału i z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPowoli chyba zaczynam się domyślać kim jest narrator, ale poczekam jednak aż sam się ujawni.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
SomeSay
http://samarastory.blogspot.com/
http://somewhereibelongss.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo serdecznie :). Jestem wyjątkowo ciekawa Twojej wersji 'kto jest narratorem' :D, dlatego śmiało; powiedz :) Niestety wyjaśnienie pojawi się późno, taki specjalny zabieg... :) Sądzę jednak, że jak już się to pojawi, oj zwali Was z nóg, bo tego na pewno się nie spodziewacie ;)... Taką mam przynajmniej nadzieję... :O :D.
UsuńHej, cześć i czołem :D
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem zauważyłam, że jest rozdział, ale była dość późna godzina i zostawiłam sobie go na dzisiaj ;)
Rozdział mi się podobał :) Czytało mi się go bardzo przyjemnie.
Już nie mogę się doczekać, kiedy bohaterowie wrócą do Hogwartu. Czuję, że to będzie naprawdę ciekawy a zarazem ciężki rok dla nich. Wszystkie wydarzenia po wojnie zmieniły bohaterów, jednych bardziej, drugich bardziej.
Ciekawi mnie, jaka będzie reakcja uczniów Hogwartu na powrót Malfoya do szkoły. Spodziewam się, że większość nie będzie w ogóle zadowolona z jego powrotu, ale pewnie znajdzie się kilka osób takich jak np. Pansy czy Blaise i pomogą mu w tej trudnej sytuacji. Ciekawi mnie również w jaki sposób przyjaciele Draco mu pomogą.
Co do Hermiony i całej sytuacji, która miała miejsce, to nie spodziewałam się tego w ogóle po Harrym. Rozumiem, że coś/ktoś musiało wpłynąć negatywnie na Harry'ego, ale nie mogę pojąć, jak może obwiniać Mionę za to, że rozstał się z Ginny. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Ginny. Niedawno się pozbierała, a teraz znowu jest w rozsypce. Niby wiedziała, że to się zdarzy, ale to jest jednak cios.
To już chyba wszystko, co chciałam napisać ;)
Pozdrawiam i weny życzę ;*
http://dramione-zapomnijmyoprzeszlosci.blogspot.com
Dziękuję serdecznie za miłe słowa! :) Miło mi, że rozdział Ci się podobał. :D Cóż, przyjaciele na pewno nie zostawia Draco, pomogą mu przejść przez ten trudny czas dla niego, zarówno związanych z odbiorem jego osoby jak i klątwą matki. :)
UsuńHarry zachował się koszmarnie, jak nie on...,ale niestety nie mogę zdradzić dlaczego, jeszcze nie :). Wszystko się wyjaśni, trzeba tylko uważnie czytać i być cierpliwym :).
Również pozdrawiam! + W tym tygodniu powinnam do Ciebie wpaść ;).
Heyka^^
OdpowiedzUsuńRozdział czytałam już wcześniej, ale nie miałam czasu aby skomentować.
Powiem, że Harry jednocześnie mnie wkurzył ale również bardziej polubiłam jego postać.
Stała się w pewnym sensie barwniejsza i dynamiczna.
W końcu nie tylko Malfoy jest tym "złym".
Zakładam jednak, że po pewnym czasie wyjaśni jego sprawa.
Ginny było mi bardzo szkoda :(
Myślę, że się pozbiera po tym wszystkim?
A co Draco to czekam na dalsze rozwinięcie jego wątku :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Serdecznie dziękuję za miłe słowa! :) Tak, teraz akcja przyśpieszy i powoli będziemy wkraczać w maksymalne rozwinięcie wątku z klątwą Narcyzy, a tym samym Draco :)
UsuńJeszcze raz dziękuję! :D
To opowiadanie wydaje się strasznie niejednoznaczne. Ale to dobrze. Lubię kiedy bohaterowie nie są jednowymiarowi, zamknięci w utartych schematach. Jestem niesamowicie zaintrygowana. Podoba mi się to, że jednak choć postacie nie są kanoniczne, można się w nich doszukać wyrytych już wcześnie wzorców. Ciekawi mnie co stało się, że Ron i Harry tak bardzo się zmienili(choć szczerz nigdy nie lubiłam Rona a tu przynajmniej daje powody aby to robić). Jednocześnie wydaje mi się, że próbują chronić resztę. Zostaje tylko czekać na next. Pozdrawiam La Catrina
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i cieszę się, że Wschód słońca Ci się podoba. Tak, muszę przyznać, że ja też nigdy nie lubiłam Rona, ale muszę go nieco usprawiedliwić, zachowanie zarówno jego jak i Harry'ego ma duże znaczenie i jest uzasadnione, nie stali się od tak sobie wrednymi chłopcami :D Ale to wyjaśni się w późniejszych rozdziałach. :)
UsuńJeszcze raz dziękuję! :D
W końcu znalazłam chwilę i przeczytałam Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńRety nie sądziłam ale, ale się zakochałam.
Jest niewiele dramione wartych mojej uwagi gdyż jestem wymagającą osobą, a Twoje właśnie takie jest.
stworzyłaś barwną i ciekawą historię, która mi imponuje.
Szczególnie osoba Draco.
Mimo wszystko pokazujesz go z zupełnie innej strony, otoczonego przyjaciółmi a zarazem samotnika.
Jestem ciekawa tą historią z klątwą.
Dodaje do Obserwowanych i z przyjemnością będę oglądać Twoje opowiadanie.
pozdrawiam i życzę weny.
Serdecznie Ci dziękuję! Naprawdę cieszę się, że opowiadanie się podoba, i ze postanowiłaś poświęcić swój czas na zapoznanie się z nim. Bardzo mi z tego powodu miło!
UsuńSuper rozdział! A ja zapraszam Cie do mnie :)
OdpowiedzUsuńDramione-karmelove.blogspot.com
Serdecznie dziękuję :).
UsuńCieszę się, że Ginny dobrze zniosła rozstanie z Harrym. Szkoda mi jej :/ Ale najbardziej na świecie szkoda mi Draco. Ludzie są jednak beznadziejni. Szepty pomruki i dziwne spojrzenia to u nich codzienność. Mam nadzieję, że przyjaciele pomogą Draconowi. Może Hermiona także będzie miała w tym swój udział? ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na dalszy ciąg i życzę weny
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Może będzie miała, ale kto to wie...? (Oczywiście, że wiem to ja, ha! Ale nie powiem! ;) )
UsuńDziękuję Ci serdecznie! :*
Bardzo mnie poruszył stan Dracona. Myślę, że spotkanie ze znajomymi dobrze mu zrobiło. Wreszcie wyszedł do świata.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisujesz emocje, jestem pełna podziwu! ;)
Dziękuję serdecznie! :*
Usuń#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki #WłasnaCiekawość
OdpowiedzUsuńNo i pierwsza część za mną. Idealnie opisałaś wyjście Draco na Pokątną. Kiedy czytałam jego kwestie, słyszałam jakby mówił to takim obojętnym, pozbawionym głębszych uczuć, pustym tonem. Stał się wydmuszką. To wszystko musiało się na nim odbić. Dobrze, że Blaise wyciągnął go siłą.
Żal mi strasznie Ginny, ale wiem, że będzie dobrze, bo to nie może być Harry. A jak to faktycznie jest Harry, to znajdę i zabiję. Ciebie, oczywiście.
Szukam potwierdzenia mojej teorii w narracji, ale póki co nic nie znalazłam. Chyba zaczynam się do niej przyzwyczajać.
Pozdrawiam,
E.
https://patrzac-zbyt-uwaznie.blogspot.com/
Ojć, chyba się troszkę wystraszyłam Ciebie po tym komentarzu. Ale jestem jednak dobrej myśli, bo wiem jak to jest z tym zachowaniem Harry'ego i wyjaśnienie powinno usatysfakcjonować każdego 😉
UsuńBardzo się cieszę, że scena gdy Draco wychodzi na Pokątną się spodobała 😉
Dziękuję za opinię i również pozdrawiam! 😊
#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
OdpowiedzUsuńKoniec części pierwszej, a więc wypada zostawić kolejny komentarz! Już zdążyłam zapomnieć jak bardzo lubię je pisać, więc dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu chociaż to sobie przypomnę.
Muszę przyznać, że cytaty, które wstawiasz na początek rozdziałów są piękne i, przede wszystkim, co najważniejsze, trafne i pasujące do danych sytuacji. Dzięki temu już na początku, dzięki kilku słowom, nastrajasz mnie do całego rozdziału. Naprawdę dobry zabieg. :)
Poprzedni rozdział był bardzo emocjonalny. Po liście Hermiony — w którym było tyle bólu i rozpaczy, związanej z tym, że ona sama zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że traci przyjaciela — byłam pewna, że albo Harry w ogóle się nie pojawi na spotkaniu, albo wręcz przeciwnie, pojawi się i wszystko zacznie się układać. Wiem jednak, że to byłoby zbyt piękne. Zaskoczyłaś mnie więc kompletnie, kiedy okazało się, że Harry się pojawił i to w dodatku z Ronem! Rozmowa między nimi była daleka od ideału... Co w nich wstąpiło? Jestem pewna, że nie stali się tacy sami, że stoi za tym coś większego, bardziej niebezpiecznego. Ciekawi mnie tylko co to właściwie takiego, więc mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni. :)
Spotkanie Draco i reszty w kawiarni było dla mnie, hm... symbolem nadziei. Mimo że Draco nie chciał się otworzyć, w końcu hamulce puściły. Wyszeptane 'proszę, pomóżcie mi jest na to idealnym dowodem. I może chociaż Draco tego do końca nie pokazuje, jest zdesperowany. Wizja tego, co może utracić, jest chyba dla niego zbyt przerażająca, by mógł się do tego przyznać przed innymi.
Kolejny raz zachwycam się narratorem, jego spostrzeżeniami, uwagami. Nie wiem, kim dokładnie jest, chociaż mam swoje przypuszczenia.
Na bloga trafiłam dzięki akcji komentatorskiej Katalogu Granger 'Magiczne Smakołyki'.
M.
Mam wrażenie, że cytaty są takim małym wstępem, dlatego właśnie zawsze staram się je wstawić, tak aby one i tytuł zasygnalizowały już, o co mniej więcej będzie w tym rozdziale chodzić.
UsuńW obecnie publikowanej części w końcu wszystko się wyjaśni, prawdę mówiąc już za dwa rozdziały wszystko będzie jasne... Wiem, że bardzo długo to trwało, ale nie chciałam mieszać, chcę powoli zamknąć każdy wątek, tak, żeby na samym końcu nie było już żadnej niejasności ;)
Jestem bardzo ciekawa twoich przypuszczeń, co do narratora. Mogłabyś się ze mną nimi podzielić? ;)
#MagiczneSmakołyki #CzekoladoweŻaby
OdpowiedzUsuńOkej, to ostatni rozdział na dzisiaj. Obiecuję. Nie Tobie, ale sobie. Trzeba jutro rano wstać, a zakończenie na części pierwszej wydaje się... zrozumiałe. :)
Zanim zapomnę, znalazłam literówkę: "To nie jest wasz sprawa!" Brakuje "e" - krzyczy to Draco w cukierni, jakby co.
Cieszę się, że Draco wreszcie wyszedł z dworu. A raczej został siłą z niego wyrwany. Trochę szkoda, że ludzie odnoszą się do niego aż tak złośliwie, ale co poradzić? W końcu to Malfoy: Śmierciożerca, brał udział w bitwie, stał po złej stronie, etc. etc. Zresztą, skąd zwykli czarodzieje mają znać prawdę o "przystąpieniu" Draco do Śmierciożerców? Przecież on im tego nie opowie, dlatego rozumiem ich zachowanie. Nie pochwalam, ale rozumiem.
Harry'ego za to kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć. Proszę, droga Autorko, ogarnij go w miarę szybko. Niech wróci szczęśliwy chłopak, pakujący się ciągle w kłopoty, okej? :)
Do następnego!
Brakuje "a". Ach, ta późna pora. To znak, żeby wreszcie zamknąć laptopa i iść spać. :)
UsuńDziękuję za miłe słowa! :**
UsuńNa Harry;ego niestety trzeba poczekać do trzeciej części, tutaj będzie się on przewijał, ale do prawdziwej akcji wróci dopiero w trzeciej części. Staram się aby wszystko było dobrze ułożone, aby nikt się nie pogubił w historii. Także część pierwsza to wstęp, przedstawienie bohaterów, ogólne ukazanie ich emocji i wspomnień, część druga to powolny rozwój relacji między poszczególnymi osobami i oczywiście, jak mówi tytuł; walka z żelazną klątwą ;)) Część trzecia będzie momentem, w którym Harry powróci i zobaczymy co z tego wyjdzie :D
Cieszę się, ze rozdział się spodobał! <3