Witajcie,
kochani! :)
Na początku
chciałabym Wam gorąco podziękować za szczere opinie pod rozdziałem 3, są one
bardzo motywujące i zachęcające :) .
Ten rozdział
jest kolejnym wyjaśnieniem wszystkich nieścisłości, dlatego też jest krótki,
ale mogę Wam obiecać, że rozdział 5 już wprowadzi akcję, a jednocześnie
zakończy część 1 tego opowiadania :). Zapraszam Was serdecznie na 5 –> między 22 a 25 sierpnia.
Chciałabym
gorąco podziękować Hertanixowi Michałowi za wyróżnienie mnie nagrodą LBA,
jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi zapraszam do zakładki –> Nagrody
Zachęcam
również do oddania głosu na Wschód słońca
w głosowaniu na blog miesiąca, jeśli macie taką ochotę oczywiście :).
Zapraszam
serdecznie na mój drugi blog, również dramione –> Auror z wymiany.
Pozdrawiam
serdecznie!
Charlotte
Betowała: Cassie McKinley
***
Strata
zbyt wielka
Bardzo łatwo jest stracić wszystko,
co uważało się za dane na zawsze.
~ Cassandra Clare
Londyn, 26 sierpnia 1998
Drogi Harry!
Ile to już czasu minęło od naszej ostatniej
rozmowy? Trzy miesiące? Chyba tak, w końcu nie odzywasz się już od końca maja!
Zakładam, że jest to spowodowane brakiem czasu, i staram się to zrozumieć…
Chociaż nie, nie mogę tego pojąć! Co się
dzieje, Harry?! W Hogwarcie nie rozmawialiśmy, teraz nie odpisujesz na moje
listy, co się stało?!… Wiem, że masz prawo być nieco zdenerwowanym, w końcu mój
wyjazd był bardzo niespodziewany, ale, na Merlina, wiesz, jak wyglądała
sytuacja!
Jestem Twoją przyjaciółką. Proszę, nie
skreślaj mnie przez to, co się wydarzyło. Naprawdę nie potrafię spojrzeć na
Rona, powinieneś to zrozumieć, a nie zrywać kontakt...
Przecież mnie znasz, mówiliśmy sobie o
wszystkim, wiesz, że mogę Ci pomóc, jeśli coś się dzieje… Spotkajmy się, Harry.
Spójrzmy sobie w oczy i porozmawiajmy. Chcę odzyskać swojego przyjaciela!
Wiesz, że dla naszej przyjaźni jestem gotowa zrobić wiele. Cokolwiek by się nie
działo, ja będę przy Tobie, będę Cię wspierać, pomagać. Możesz na mnie liczyć,
Harry. Nie zapomnij nigdy o tym.
Będę na Ciebie czekać jutro o 16.00 w
cukierni Pure-Butter na Pokątnej. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
Oddana przyjaciółka,
Hermiona
***
Nigdy nie
lubiła czwartków. Kojarzą jej się ponuro i sennie. Ciągle przypominają o
zbliżającym się końcu kolejnego tygodnia. Za to uwielbia poniedziałki, co dziwi
wszystkich. Pytana, dlaczego właśnie poniedziałek, odpowiada zawsze jednym i
tym samym zdaniem: Poniedziałek symbolizuje początek, pierwszy dzień tygodnia,
pierwszy dzień nowego rozdziału w życiu… Swoim przemyśleniem zawsze zaskakuje,
a ludzie zaczynają śmiać się, jakby powiedziała kawał stulecia! Ci, którzy jej
nie znają, nie wiedzą, że Hermiona często raczy przyjaciół takimi
filozoficznymi tekstami.
Obserwuję ją
uważnie. Jest nieco zestresowana, ale odważnie patrzy na drzwi cukierni. Martwi
się, że rozmowa pójdzie nie tak jak trzeba… Niestety, ma rację. Harry bardzo
się zmienił, teraz jest… Cóż, trudno to opisać, wiem, że Hermiona za chwilę
przeżyje szok.
Drzwi
otwierają się i Hermiona znów podnosi głowę. Łapie nerwowo powietrze, gdy widzi
zmierzających w jej stronę Harry’ego i Rona. Zaciska mocno usta, gdy siadają na
fotelach naprzeciwko niej.
– Hermiono –
mówi Ron, a jego uśmiech jest wyniosły. – Dawno się nie widzieliśmy…
– Witaj, Ron…
Harry, nie przypominam sobie, żebym zapraszała cię w towarzystwie Rona… –
Spogląda im w oczy. Z zaskoczeniem i niepokojem zauważa, że są dziwnie
rozbiegane, zupełnie jakby spoglądali na nią przez mgłę…
– Sądziłem, że
najlepiej będzie, gdy spotkamy się w starym towarzystwie, wiesz, jak za dawnych
czasów. – Głos Harry’ego jest dziwny, jakby obcy; chłodny, a zarazem pusty.
– Minęło tylko
kilka miesięcy, Harry. Nie ma jeszcze dawnych czasów – mruczy Hermiona.
Łyżeczką miesza w filiżance. Jedyny dźwięk, jaki rozrywa panującą między nimi
ciszę to odbijanie się łyżki o brzeg naczynia.
– Chciałaś
rozmawiać, prawda? Więc, słucham, co masz mi do powiedzenia?
– Mam mówić
przy Ronie?
– A czemu nie?
Przecież to nasz przyjaciel, prawda? – Uśmiecha się prawie drwiąco, a Ron
zaczyna się cicho śmiać. Hermiona nie może uwierzyć własnym oczom; to nie są
prawdziwi Harry i Ron.
– Czy moja
obecność cię stresuje? – pyta Ron, pochylając się w jej kierunku.
– Owszem, Ron.
Nie mam ochoty na ciebie patrzeć – mówi i hardo patrzy mu w oczy. – Szkoda mi
czasu na rozmowy z kimś takim jak ty!
– Przystopuj,
Hermiono – ostrzega Harry. – Ron nic ci nie zrobił.
– Tak? To
ciekawe, może już zapomnieliście, jak obściskiwał Padmę?!
Jest
rozzłoszczona, nie dziwię się jej, bo ma do tego prawo. Wiem jednak, że gdyby
tylko wiedziała, co tak naprawdę dzieje się z Harrym i Ronem jej złość
ustąpiłaby miejsca strachowi i rozpaczy, ale niedługo dane jej będzie poznać
prawdę. Już niedługo wszytko się wyjaśni,
a wtedy Hermiona będzie musiała rozpocząć prawdziwą walkę o przyjaciół.
– Dziwne,
czyżbyś zapomniała, kto uciekł z Krumem? – warczy Ron.
– Wyjazd do
Norwegii to była najlepsza rzecz, jaką mogłam zrobić i jestem z niej dumna!
– Opanuj się,
Hermiono! – mówi Harry. – Nie wszczynaj kłótni.
– Jak możesz,
Harry, jak możesz do cholery?! – unosi się. Jest zawiedziona zachowaniem
przyjaciela, nie może pojąć, co się z nim stało!
– Wychodzę.
Chodź, Harry.
Ron podnosi
się z miejsca, a Harry podąża za jego przykładem, w tamtej chwili Hermiona
podrywa się gwałtownie i łapie Harry’ego za rękę.
– Od kiedy to
Ron ci rozkazuje? – Wie, że uderza w punkt Harry’ego. To on zawsze dyrygował
Ronem niekiedy świadomie, a innym razem zupełnie przypadkowo.
– Idź, Ron.
– Ale…
– Idź! – rzuca
Harry i znów siada.
Hermiona
obserwuje wychodzącego Rona. Kręci głową z rozczarowaniem, bo powoli zaczynała
wybaczać Ronowi… Teraz wie, że niepotrzebnie się męczyła i starała
usprawiedliwić zachowanie chłopaka, to nie miało sensu…
– Co się
dzieje, Harry?
– A co ma się
dziać? – odpowiada opryskliwie. Jest dziwnie blady, co Hermiona zauważyła już
na początku, ale najbardziej martwią ją jego oczy, tak obce i chłodne.
– Ginny mi
mówiła…
– A co ona ma
do tego?!
– Harry… Nie
odzywasz się do niej, nie odzywasz się do mnie… Jesteś inny, Harry. Słyszałam,
że… – zaczyna niepewnie, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Kiedyś na nią
nakrzyczałeś, Luna to potwierdza…
– A co może
wiedzieć ta wariatka?! Jedno wielkie nic! – Prycha zdegustowany. Rozkłada się
na fotelu, obie ręce zarzucając na oparcie.
– Nigdy nie
nazywałeś tak Luny… Przecież to twoja przyjaciółka!
– Nie
przypominam sobie. Zresztą temat z Ginny to już przeszłość, poznałem kogoś –
mówi z szerokim uśmiechem. Patrzy na Hermionę wyzywająco i jednocześnie z
wyższością.
Hermiona łapie
się podłokietnika, zaciska na nim mocno dłonie. Jest przerażona wyznaniem
przyjaciela. Kręci głową z niedowierzaniem i oddycha coraz szybciej.
– Harry, ale
Ginny… Ona cię kocha, na Merlina! Przecież ty też…
– Och, skończ
te ckliwe wyznania. Mam kogoś, kto nie jest tak jak Ginny pogrążoną w żałobie,
załamaną dziewczynką. W dodatku jest zdecydowanie ładniejsza od Ginewry, to
prawdziwa kobieta! – mówi z dumą.
– Kto to
jest…?
– Nazywa się
Victoria i prawdziwa z niej diablica! – Śmieje się półgębkiem.
– Harry, a co
z Ginny?
– Nie dociera
do ciebie? Czyżbyś straciła rozum, inteligencję i bystrość umysłu, Hermiono?
– Nie, Harry,
proszę cię! Nie rób tego Ginny! – błaga, a w jej oczach zbierają się łzy. Wie,
że Ginny znów się załamie, a dopiero co udało jej się pozbierać.
– Chyba już
sobie wszystko wyjaśniliśmy, prawda? – Podnosi się i otrzepuje marynarkę z
niewidzialnych drobinek kurzu. – Nie pisz do mnie więcej, mam dość tych twoich
wylewnych listów – rzuca i wychodzi z cukierni.
Hermiona
wpatruje się oniemiała w dwa puste fotele przed nią. Jedna, jedyna łza spływa
po jej policzku, ale ociera ją szybko. Właśnie stało się to, czego najbardziej
się obawiała. Zakrywa dłonią usta i stara się nie pozwolić łzom popłynąć. Jej
wzrok jest zamazany, ale udaje jej się opanować emocje. Musi być silna. Ciężko
się jej oddycha, a serce bije szybko. Zaciska dłonie, dlaczego to wszystko jest
tak niesprawiedliwe?! Miało być pięknie, mieli pokonać Voldemorta i żyć
szczęśliwie, tymczasem wcale nie jest tak kolorowo. Najpierw Ron, ten niesforny
rudowłosy chłopak, którego kochała, na Merlina, zdradza ją… Później Ginny tonie
w swoim smutku, nie widząc wyjścia ze swojej sytuacji. Następnie Harry odsuwa
się od niej całkowicie, odrzuca przyjaźń i pozwala zakuć się w kajdany własnych
kłamstw. Hermiona wie, że coś musiało się zdarzyć Harry’emu, coś dziwnego i
złego. Sięga pamięcią wstecz, przypomina sobie, że faktycznie, coś w zachowaniu
Harry’ego i Rona uległo zmianie po ich wypadzie do Londynu pod koniec maja.
Jest na siebie wściekła; jak mogła nie zauważyć tego wcześniej? Jak mogła nie
zorientować się, że chłopcy zaczęli się odsuwać i zmieniać? Delikatnie,
powolnie, ale jednak. Wie, że ta metamorfoza przyczyniła się do tego, że Harry
teraz odrzuca jej przyjaźń. Ze zgrozą zauważa, że już go straciła, tak jak
straciła przed prawie trzema miesiącami Rona. Pozwala łzom płynąć, skruszyć jej
opanowanie.. Właśnie dociera do niej, że ta
strata jest zbyt wielka…
***
28 sierpnia 1998, wieczór
Dzień jest pozbawiony sensu… Matka czuła się
dziś wyjątkowo źle, myślałem, że to już koniec, że przegrała walkę. Gdy
wezwałem uzdrowiciela, podał jej silne mikstury i uznając, że jej ciało musi
się zregenerować, pozwolił, by zapadła w śpiączkę! Nie mogę patrzeć na jej
ciało, żywe, lecz prawie martwe… Wiem, że śpi, ale boję się, że już nigdy się
nie obudzi.
Straciłem już zbyt wiele, nie mogę pozwolić,
by i to mi odebrano!
Draco
Hej :)
OdpowiedzUsuńSzybciutko przeczytałam rozdział i miałem to skomentować na komputerze, ale nie mogłam sobie odmówić i po prostu musiałam napisać chociaż parę słów ;)
Ogólnie bardzo przyjemnie mi się to czytało. Podoba mi się, jak opisujesz uczucia bohaterów. Jak w niektórych opowiadaniach jest tak, że o przeżyciach postaci czytam i czytam, i czytam i końca nie widać, tak tutaj czytało mi się to naprawdę fajnie :)
Jakoś nie dochodzi do mnie zachowanie chłopaków... W sumie to tylko Harry'ego. Zachowanie Rona jakoś średnio mnie zdziwiło, ponieważ w wielu fanfickach przedstawia się to jaki ostatniego istotę :P Nie umiem sobie wyobrazić takiego zachowania kanonicznego Wybrańca, ale to jest fanfic, więc niekoniecznie musi się zgadzać jego osobowość ;)
Szkoda mi Miony :( Chciała jakoś naprawić relację, a chłopaki tak się zachowują...
To już chyba wszystko, co chciałam napisać ;)
Z góry przepraszam za błędy, ponieważ moja kochana autokorekta w telefonie daje o sobie znać :P
Pozdrawiam i weny życzę ^^
Bardzo Ci dziękuję za szczerą opinię! :*
UsuńJeśli chodzi o zachowanie chłopaków: to ma większe znaczenie w dalszej części opowiadania, a nawet ogromne znaczenie i ta ich zmiana nie zadziała się od tak. Ale nic więcej nie mogę zdradzić; tajemnica :D
Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam! :)
Spodziewałam się, że zachowanie chłopaków, a conajmniej Harry'ego, nie jest nieuzasadnione ;) Myślę, że rozwiniesz ciekawie tę sprawę ;)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńPostaram się w tym jednym komentarzu ocenić całe opowiadanie, więc uważaj :P
Prolog - jak dla mnie genialny. Uwielbiam ciągłe niedopowiedzenia, zasnute tajemnicą fakty i wątpliwe aluzje. Prolog nie ma być podaniem na tacy tego, co znajdzie się w opowiadaniu, lecz ma na celu zaciekawienie czytelnika i to Ci się udało.
Co do rozdziałów - proszę Cię, nie torturuj mnie! Kto jest narratorem??? Jestem tak mega zaciekawiona, że przy każdej Twojej notce staram się zgadnąć, ale nic z tego nie wychodzi :/ Przez chwilę myślałam że jest to jakiś duch, czy ktoś, kto ma dostęp do każdego zakątka, ale szybko porzuciłam tę wizję.
Historia wciągająca, a to na co czekam najbardziej to spotkanie naszych bohaterów. Biorąc pod uwagę to jak trafnie kreujesz ich myśli oi odczucia, jestem pewna, że to pierwsze spotkanie będzie niezwykłe.
Pozdrawiam i życzę weny, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
A no i przepiękny szablon!
UsuńA szkoda, że porzuciłaś tę wizję... Bardzo ciekawa i może nawet bliska prawdziwemu narratorowi...? No cóż, będziecie wszyscy ogromnie zdziwieni, narratorem, tyle mogę powiedzieć! :D
UsuńSpotkanie nastąpi już w kolejny rozdziale, ale będzie one dość nietypowe. Tyle zdradzę :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa! + Cieszę się, ze szablon się podoba, bo przyznam szczerze obawiałam się trochę, czy wyjdzie mi dostatecznie odpowiednio pasujący do historii :)
Również pozdrawiam!
Hey ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już poprzednie rozdziały oraz historię z "Aurora z wymiany" i jestem pod wrażeniem. Masz świetny styl pisania i z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej :)
Co do rozdziału to podoba mi się taki roztrzęsiony i załamany Draco. Według mnie zawsze odgrywał rolę typowego aroganckiego dupka, ale tutaj jest inaczej. Bardziej pasuje mi do roli w twojej historii.
Harry i Ron również pozostawiają wiele do myślenia.
Czekam, aż połączysz jakoś głównych bohaterów.
A no i ten narrator przyprawia mnie o dreszcze.
Pozdrawiam :*
Bardzo mi miło, ze Ci się podoba. :) Dziękuję za takie ciepłe słowa!
UsuńJeśli chodzi o połączenie naszej kochanej Mionki i kochanego Draco, będzie trzeba nieco poczekać :) Nie chcę, żeby nagle lata nienawiści poszły w niepamięć. Dlatego muszę uprzedzić, że ich relacja zmieni się dość późno. :) Ale gdy juz to nastąpi, no cóż, nie będzie nudno! Tyle mogę obiecać! :)
Jeszcze raz dziękuję Ci serdecznie! :)
Nie, nie i jeszcze raz nie! Co się stało Harry'emu? Co w niego wstąpiło? Nigdy tak się nie odzywał do Hermiony. Nie poznaję go i jak najszybciej chcę się dowiedzieć, co w niego wstąpiło!
OdpowiedzUsuńOprócz tego rozdział na ogromny plus. Wybacz mój wybuch czasem tak po prostu mam :D
Pozdrawiam
Oj, niestety, przyjdzie czas na rozwiązanie tych tajemnic... Ale jeszcze nie teraz, dopiero w trzeciej części :).
UsuńSerdecznie dziękuję! :)
BARDZO bardzo podobała mi się końcówka poprzedniego rozdziału. Rzuca takie światełko nadziei dla wszystkich tych ludzi, na których spadło zbyt wiele zbyt wcześnie. I mimo że rozmowa Draco i Blaise'a była smutna i poruszająca, to na tę końcówkę uśmiechnęłam się w duchu, bo poczułam, że cokolwiek ma się zdarzyć, ostatecznie będzie dobrze. :)
OdpowiedzUsuńA z kolei w tym rozdziale dałaś nam taką małą bombę w postaci Harry'ego i Rona. Super ich zarysowałaś, jako takich chłodnych, pustych, wręcz okrutnych. Widać, że coś z nimi jest nie tak. I ciekawi mnie to teraz chyba najbardziej ze wszystkich wątków. :)
Poza tym nadal podoba mi się cały zamysł na to opowiadanie. Pokazujesz, jak ścieżki ludzi się rozchodzą, czasami znów schodzą, ale że jednak każda z tych postaci ma swoje własne życie, swoje własne problemy i zmartwienia.
Dziękuję Ci serdecznie :). To wiele dla mnie znaczy.
UsuńCieszę się, że ogólnie wątki Ci się podobają,. no i oczyścicie, że Cię intrygują. :)
Rozdział dość przygnębiający, ale ciekawie opisany.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Harry i Ron mają powód, aby się tak zachowywać. Może nawet są pod wpływem uroku czy coś. Bo jeśli nie, to skończone z nich dupki. Aż brak mi słów z oburzenia. Biedna Miona i Ginny.
Mają powód, który zostanie głębiej objaśniony w drugiej części, w tej pojawią się jedynie małe przebłyski :).
UsuńDziękuję za komentarz! :*
Ahh... Ten Harry i Ron. Nie wiemz której strony ich ugryźć. Ciekawe co takiego wpłynęło na ich takie a nie inne zachowanie oprócz wojny.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Draco. Może jednak uda mu sie cos znaleźć.
Jeśli chodzi o zachowanie Harry'ego i Rona wszystko wyjaśni się już wkrótce, w części trzeciej, która rozpocznie się 26 rozdziałem ;)
UsuńDziękuję za komentarz! :*
#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki #WłasnaCiekawość
OdpowiedzUsuńGeneralnie to nienawidzę Harry'ego i Rona. Bardzo, ale to bardzo. Coś mi z nimi śmierdzi. Ktoś się pod nich podszywa, albo inne cholerstwo, bo to nie mogą być oni. Narracja mnie nadal denerwuje, nie przekonam się. Ale dzięki pierwszemu komentarzowi pod tym rozdziałem, teraz będę się skupiać na odgadnięciu jego tożsamości. Mam już pewną teorię :)
Pozdrawiam,
E.
https://patrzac-zbyt-uwaznie.blogspot.com/
Cóż, no trudno. Mimo to ja wciąż jeszcze będę mieć nadzieję, że może jednak ta narracja Ci się spodoba 😁 Jestem bardzo ciekawa co do Twoich przypuszczeń; kim jest narrator 😉
UsuńDziękuję bardzo za opinię 😊
#MagiczneSmakołyki #CzekoladoweŻaby
OdpowiedzUsuńNo, i nadeszło to, czego się najbardziej obawiałam. Ron i Harry. Uwielbiam tę dwójkę z całego serduszka, dlatego po prostu nie mogę uwierzyć w ich durne, chłodne zachowanie. Nie. To nie powinno tak działać. Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczysz. Rzucono na nich urok? Wypili eliksir zabijający szare komórki? Cokolwiek, proszę.
Poza tym odnoszę wrażenie, że wspomniana wyżej "diablica" jest nią w rzeczywistości. :)
Do następnego!
Ja również uwielbiam Harry'ego i Rona. I wbrew pozorom ich zachowanie nie jest spowodowane chęcią łatwego pozbycia się ich z opowiadania, tak samo zdrada Rona, to również nie jest spowodowane zamiarem łatwego wprowadzenia Dramione, wręcz przeciwnie ;))
UsuńWszystko ma głębsze znaczenie, a tak naprawdę w opowiadaniu ukryte są setki przesłań, ukrytych znaczeń :)) Staram się, aby w tym opowiadaniu było jak najmniej tych stereotypowych sytuacji
Rozśmieszyłaś mnie tym ostatnim zdaniem, hah, powiem Ci szczerze, ze w pierwowzorze tej historii naprawdę pojawiły się diabły :)) Ale zapewniam cię, że tutaj ich nie będzie haha
Dziękuje serdecznie <3!